wtorek, 23 kwietnia 2013

Siłowy na najbliższe 2 tygodnie

Ostatnio rzadko piszę, ale obiecuję poprawę. Mam nadzieję, że do przyszłego tygodnia uda mi się uporządkować ten cały "bałagan", który pojawił się w moim życiu i będę mogła regularnie pisać.

Post miał ukazać się wczoraj - jednak zabrakło czasu :D

Ale do rzeczy: oto mój plan na kolejne dwa tygodnie:
Na ten najbliższy okres zakładałam przejście do 5 serii po 5 powtórzeń, ale z większym obciążeniem. Rzeczywistość zweryfikowała moje plany i teraz ilość powtórzeń w seriach jest różna, ale ilość serii pozostaje na poziomie 5. Poniżej możecie zobaczyć z jakim obciążeniem wykonuję treningi oraz jak wygląda ilość powtórzeń w serii.

TRENING A:
1. Wykroki 10 kg (5x6)
2. Martwy ciąg 32 kg (5x6)
3. Wiosłowanie 7 kg (5x7)
4. Pompki (3x5 - klasyczne + 2x8 - na kolanach)
5. Pompki odwrotne (5x8)
6. Brzuch do upadku mięśniowego

TRENING B:
1. Push press  17 kg
2a. Przysiad przedni 10 kg
2b. Przysiad bułgarski  5 kg
3. Przenoszenie sztangielki w leżeniu 7 kg
4. Brzuch pulsacyjne do upadku mięśniowego.

Ilość powtórzeń w treningu B zaktualizuję jutro, bowiem jutro okaże się ile powtórzeń dam radę zrobić :D

Włączyłam również treningi "marszobiegowe". W poprzednim poście pisałam, że znowu zaczynam "od zera". 
Do tej pory wykonałam 4 treningi 3/3 (3 minuty biegu, 3 minuty marszu) i od dziś przechodzę na kolejny etap, a więc 5/2,5 (czyli 5 minut biegu oraz 2,5 minuty marszu). Zobaczymy jak sobie poradzę z tym level'em :D.

Edit (20:26): Właśnie wróciłam z marszobiegów :D i jestem z siebie dumna, bo udało mi się wykonać zaplanowany rozkład 5/2,5 (bieg/marsz). Jednak pod koniec treningu kostka zaczęła boleć. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nic na siłę i że lepiej pomału się rozkręcać niż szybko zacząć - szybko skończyć :D

piątek, 19 kwietnia 2013

Co było, gdy mnie nie było...

Sporo się u mnie działo przez ostatnie 2 miesiące. Różne zdarzenia losowe sprawiły, że nie miałam "weny" do pisania.
W tym okresie również różnie było z moimi treningami oraz "michą". Czasami w moim menu znajdowały się rzeczy, które nie mają prawa tam być.

Ponad to wyniki moich badań są tragiczne i już sama nie wiem co robić, by je poprawić. Bo mimo, że nie zawsze zdrowo jadłam czy ćwiczyłam regularnie to jednak 90% mojego życia jest "fit".

Od dwóch tygodni znowu jem tylko "dobre" posiłki bez żadnych odstępstw (czasami nadal zdarza mi się "źle" komponować posiłki, ale pracuję nad tym... pracuję...) i regularnie ćwiczę.
Cały czas "katuję" już wszystkim znany mój trening siłowy i zdecydowanie siła rośnie :) no i ponownie zaczęłam marszobiegać.

Początkowo myślałam, że na spokojnie dam radę przebiec bez żadnej przerwy chociaż 15 minut, ale niestety pierwsze wybiegnięcie szybko sprowadziło mnie na ziemię. Mimo, że wydolnościowo dałabym pewnie radę to mój staw skokowy dał o sobie szybko znać. Pierwszy "bieg" zakończył się po ok 10 minutach i powrót do domu sprawił mi niemały problem. Bolało mnie wszystko w okolicy kostki i w sumie sama nie wiedziałam, czy to staw, czy Achilles, czy co tam jeszcze jest...
Dlatego rozsądne wydało mi się zacząć ponownie od połączenia 3/3 czyli 3 minuty marszu i 3 minuty biegu. Takie obciążenie moja noga znosi dobrze, więc bez szaleństw i stopniowo znowu dojdę do momentu, gdy 30 minut biegu nie będzie stanowiło dla mnie problemu.

Jeśli chodzi o moje "postępy" w odchudzaniu to nadal tkwię w "martwym punkcie". Waga nie spada, obwody też nie chcą maleć, ale nie poddaję się.
Zobaczymy co się stanie, jak odrobinę zmodyfikuję moją obecna dietę. I liczę na to, że ponowne włączenie treningów biegowych pomoże mi osiągnąć zamierzonych efekt ;)

Ale na koniec mały bonus i informacja dla ludzi, którzy teraz pomyślą "po co ona ćwiczyć, skoro nie widać efektów". 
A no ćwiczę dlatego, że lepiej się czuję, szybciej chodzę i więcej mogę udźwignąć. Lepiej sypiam i mam lepszy nastrój :)
Bo nie tylko waga się w życiu liczy. Co z tego, że będę "szczupła" (nie chcę pisać chuda) i osiągnę to głodzeniem się, skoro nie będę miała na nic siły i będę wiecznie niezadowolona, zdołowana i zniechęcona. Wiecznie zmęczona z powodu niedostatecznej liczby dostarczanych kalorii itd. itp. 

Pamiętajmy o tym, że "życie" to nie tylko wygląd zewnętrzny.
Trzymajcie więc za mnie kciuki ;) - mam nadzieję, że mój zdrowy tryb życia w końcu pozwoli mi na to, bym mogła cieszyć się szczuplejszą i atletyczną sylwetką. Bo o to mi chodzi. 
Podkreślę to jeszcze raz: dla mnie rozmiar 40 byłby idealny i do niego dążę.

Miłego weekendu :) 



środa, 17 kwietnia 2013

Dzień dobry!

Po tak długiej przerwie ciężko było mi cokolwiek napisać. Zdania się nie składały itd. :)

Do tego posta zbierałam się przez pół dnia i zastanawiałam jaki temat poruszyć ;)

I co z tego wyszło?

Kilka linijek właściwie o niczym :)

Myślę, że po tak długiej przerwie po prostu się z Wami przywitam i zaproszę na piątkowy post. A o czym będzie w piątek?
Niech to pozostanie tajemnicą.

A może Wy chcielibyście poznać moje zdanie na jakiś temat? Jeśli tak, to zostawcie w komentarzach "propozycje tematów postowych"

Miłego wieczoru i do piątku!

Kicia