Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urodziny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urodziny. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 maja 2013

Dziś są...

Dziś są 
MOJE URODZINY :)
Zaszalałam z tej przyczyny:
zjadłam ciacho i kebaba...
Będzie ze mnie wielka baba :)


Nie zapominajmy o małych przyjemnościach :)
Dziś (jak wynika z "wierszyka") pozwoliłam sobie na urodzinowe ciacho i w ramach obiadu zakupiliśmy kebab w bułce :)
MNIAM.  Nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam takie rzeczy :) Ale muszę od razu powiedzieć, że zjedzenie ciastka było dla mnie prawie niemożliwe i połowę zostawiłam na jutro... Podobnie jest z kebabem (czeka w lodówce na odgrzanie...)

Pamiętajcie o małych przyjemnościach i o tym, że nawet podczas odchudzania można sobie pozwolić na "małe co nieco" (jak Kubuś Puchatek).

Teraz oglądamy mecz i życzę sobie, żeby "nasi" wygrali.
Do boju Borussio Dortmund!!!

A teraz czas na zdjęcia :)

Ciacho (oczywiście z kotem):





(wybaczcie jakość zdjęcia, ale ręka mi się trzęsła :D)

No i małe niespodzianki: kwiatek i skarbonka (bardzo przypomina mi moją Bubsię)





A to nie koniec świętowania, bo jutro swoje urodziny będzie obchodził mój A. :)

Wracam do kibicowania :)
Miłej niedzieli!

wtorek, 15 stycznia 2013

Mam już ROK!!!


Dokładnie rok temu pojawił się pierwszy wpis na moim blogu :) Miałam wtedy nadzieję, że w ciągu 365 dni uda mi się zgubić kilka kilogramów, poprawić sprawność i wydolność, ujędrnić ciało :)
Niestety nie wiedziałam wówczas, że w moim przypadku nie wystarczy odpowiednio zbilansowana dieta i ćwiczenia. (I tu proszę Was wszystkich, by nie oceniać pochopnie grubasów, bo nie każdy grubas objada się całymi dniami przed telewizorem...) Potrzebne są mi również leki. Jednak z odpowiednimi lekami trzeba "trafić", a moja zeszłoroczna przygoda z pewnym lekarzem i jego "przepisywaniem leków hurtem" (czyli wszystkim to samo itd.) dodała mi kilka kilogramów i kilka cm... Na szczęście dzięki ćwiczeniom i diecie nie stałam się wielkim hipciem. Jak później się okazało leki, które przyjmowałam przez ok 4-5 miesięcy nawet z chudzinki potrafią zrobić pulpecika... A według lekarza miały mi pomóc w utracie wagi... Tak właśnie działa Służba Zdrowia. Nie chcę tutaj uogólniać, ale większość lekarzy z którymi miałam styczność traktowała mnie jak żarłoka, nie zwracała uwagi na to, co mówię. Chyba tylko prywatne wizyty szybciej przyniosły by informacje o źródle problemu, ale kogo stać na to, by za każdą wizytę płacić minimum 100 zł, do tego koszty badań (które również tanie nie są) oraz zakup leków.
Ale nie będę smęcić :), bo dziś znowu zmieniam leki. Tym razem lekarz podszedł do sprawy poważnie. Musiałam zrobić badania (kilka "państwowo", ale oczywiście za część musiałam zapłacić) i od dziś waga ma zacząć spadać. Oczywiście pod warunkiem, że będę się zdrowo odżywiała i ćwiczyła, bo każdy wie, że samo z siebie nic się nie zrobi :)
Już nie mogę się doczekać kiedy znowu zacznę treningi i kiedy pojawią się pierwsze efekty.

Ale żeby nie było tak smutno to muszę Wam powiedzieć, że znacząco wzrosła moja siła. Wyraźnie poprawiła się kondycja i wydolność (chociaż pewnie przez kontuzję w ostatnim czasie odnotowałam spadki ;))
Rok temu nie byłam w stanie biegać przez 30 minut bez przerwy, a w ciągu sezonu biegowego to mi się udało.
Rok temu nie byłam w stanie zrobić wykroków z 10 kg dodatkowym obciążeniem (wykroki same w sobie były niezłym wyzwaniem), a tuż przed kontuzją robiłam spokojnie 4 serie po 10 powtórzeń z ekstra 10 kg :D
Rok temu nie byłam w stanie zrobić 1 pompki klasycznej (no może jedną z wielkim bólem bym trzasnęła), a pod koniec roku w serii robiłam 6-7 powtórzeń. Może nie schodziłam klatką do podłogi, ale gdzieś trzeba zacząć - inaczej progresu nie będzie. 

I dodatkowym bonusem było "zbite" ciało. Wiadomo, że cellulit jest, ale ciało samo w sobie stało się jędrne, a nie galaretowate.

I mimo, iż ubytku wagi nie było to nie uważam, że straciłam rok. Wręcz przeciwnie: bardzo dużo zyskałam i nie zamierzam przerywać treningów już nigdy :). Wiele się nauczyłam i to również jest bardzo ważne :)   
   
Mam nadzieję, że ten dzień 15 stycznia 2013 to będzie przełom :). Pełna nadziei, energii oraz zapału patrzę w przyszłość i wierzę w to, że tym razem mi się uda i tego właśnie sobie życzę: by w przyszłym roku w dniu urodzin bloga pojawił się post przedstawiający moją przemianę :)  Życzę sobie wytrwałości w dążeniu do celu i tego, bym zmotywowała jak najwięcej ludzi :)

A teraz kilka informacji statystycznych i innych:
- pierwszy post: 15.01.2012
- pierwszy komentarz: Mary
- pierwszy obserwator: Mary
- liczba obserwatorów dziś: 107 (bardzo WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ)
- liczba opublikowanych postów: 160
- liczba opublikowanych komentarzy: 1495
- liczba wyświetleń strony: 37 541
I na sam koniec pragnę podziękować WSZYSTKIM moim czytelnikom (zarówno tym stałym, jak i "wpadającym" na chwilę). Dzięki Wam wierzę, że to co robię może motywować. Dzięki Wam mogę poszerzać swoją wiedzę i wymieniać poglądy :)