Pokazywanie postów oznaczonych etykietą informacje o treningu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą informacje o treningu. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 października 2013

Zuzka Light workout: day 3 completed :)

Mimo, że nos mam nadal zapchany (jak pozbyć się tego choler..go kataru?!) nie poddaję się i walczę dalej z Zuzką Light.
Wczoraj, ze względu na małą ilość czasu postawiłam na szybki trening Zuzki, który został opublikowany niedawno i jest to trening na ramiona i plecy ;)


Dołożyłam jeszcze 2 serie przysiadów, bo czułam mały niedosyt i unoszenie nogi w bok (jak u Chodakowskiej ;) - myślę, ze wiecie o które ćwiczenie mi chodzi)

Powiem szczerze, że dziś trochę "bary" czułam.

A dziś zrobiłam własną modyfikację Zuzkowych treningów:
10 Burpees
40 high knee (podnosząc kolano stawiałam stopę na stoliku)
10 Triceps Dips (czyli pompki odwrotne na krześle)

4 rundy na czas. Całość treningu zamknęła się w 10 minutach (nie licząc rozgrzewki i rozciągania oczywiście).

Powiem szczerze, że nie jest mi łatwo wrócić do intensywnych treningów. Nie wiem, czy dopada mnie "jesienna chandra" (mimo, że pogoda ładna) czy przez to niekończące się przeziębienie tak mi się nie chce...
Tak czy siak nie poddam się i ćwiczyć dalej będę.

Ale chyba dołożę 2 razy w tygodniu FBW, bo smutno mi bez "czystej" siłówki
 


niedziela, 30 grudnia 2012

Porządki na koniec roku: Trening :)

Było "podsumowanie" kosmetyczne teraz czas na podsumowanie treningowe.

Rok 2012 był dla mnie super intensywnym rokiem pod względem pracy nad własnym ciałem.

Bieganie i treningi siłowe to moje główne aktywności fizyczne. Pod koniec roku doszły ZWOW'y.

Chciałabym wszystkim przypomnieć (a może niektórych uświadomić), że trening siłowy w procesie odchudzania odgrywa znaczącą rolę. Budując mięśnie "podkręcamy" metabolizm? Jak to możliwe?
W skrócie: więcej mięśni = większy wydatek energetyczny. Dodatkowo kilogram mięśni jest objętościowo mniejszy niż kilogram tłuszczu, więc nawet jeśli "przytyjemy" (oczywiście chodzi mi o liczby, które ukazują się na wadze) w rzeczywistości dla otoczenia możemy stać się "szczuplejsi".




Ale o treningach miałam pisać, więc podam Wam kilka moich spostrzeżeń (TO SĄ TYLKO I WYŁĄCZNIE MOJE SPOSTRZEŻENIA I MOJE ZDANIE):
- Aktywność należy dopasować do możliwości każdej osoby indywidualnie. To, że ja zrobię 5 pompek, nie oznacza, że szczuplejsza osoba nie ćwicząca do tej pory zrobi ich tyle samo.
- Trening FBW czyli Full Body Workout w redukcji jest lepszy niż dzielony. Dzięki FBW każdy trening pobudza całe nasze ciało do pracy.
- Treningi należy urozmaicać: moim zdaniem zmiana treningu co 8 tygodni daje możliwości sensownego progresu i doskonałego rozwoju (oczywiście zmiana treningu jest kwestią indywidualną).
- W treningach nie należy unikać ćwiczeń, których nie lubimy, chociaż na początku przygody z treningiem unikanie takich ćwiczeń jest wskazane. Teraz wytłumaczę o co mi chodzi :) bo to zdanie same sobie zaprzecza.
Na początku przygody z jakimkolwiek sportem nie możemy się do tegoż sportu (ogólnie do sportu) zniechęcić. Jeśli więc naszym celem jest redukcja (a do tej pory był z nas kanapowy potwór) i wszyscy nam mówią: "idź na basen", a my nie znosimy wody (albo wstydzimy się naszego ciała) wybierzmy inny rodzaj aktywności: szybkie spacery po parku, wysiadanie przystanek wcześniej z autobusu podczas powrotów z pracy, kajaki, tenis, siatkówka. Bo żeby z "kanapowca" stać się miłośnikiem aktywności trzeba zaczynać z głową, rozsądnie i w taki sposób, by nie zniechęcić się po tygodniu ćwiczeń.
Tak samo jest na siłowni: zaczynając poprośmy kogoś doświadczonego o pomoc w doborze treningu. Powiedzmy mu jakie ćwiczenia lubimy, a jakiś nie znosimy. Bo jeśli coś mamy robić długo i systematycznie to musi nam to sprawiać radość. Kiedy już "rozćwiczymy" nasze ciało nie bójmy się sięgać po trudniejsze wersje ćwiczeń oraz te kombinacje za którymi nie przepadamy.
Z własnego doświadczenia wiem, że po jakimś czasie stawianie sobie wyzwań i walka z własnym ciałem staje się wspaniałą motywacją. Kiedyś nie znosiłam przysiadów, wykroków itd, a teraz uważam trening B, który robiłam ostatnio (przysiad przedni, przysiad bułgarski) za coś wspaniałego.
- Ominięcie jednego treningu nie przekreśla naszych dotychczasowych starań. Każdy z nas ma prawo mieć gorszy dzień. Pamiętajcie, że najważniejsze to słuchać własnego ciała. Więc jeśli czujemy się zmęczeni, znudzeni czy "coś" bardzo nas rozbiło spokojnie omińmy jeden trening, ale pamiętajmy o tym, że omijanie treningów nie może stać się rutyną. Bo przetrenowanie jest tak samo złe jak brak treningów.
- Żeby takie treningi przynosiły rezultaty niezbędna jest odpowiednia dieta. Trzeba zacząć "jeść z głową", bo "zbyt ciężkie" jedzenie, bez odpowiedniej ilości składników odżywczych może spowolnić/zablokować cel do jakiego dążymy. Ale tu jest taka sama zasada jak z treningami: jeśli raz na jakiś czas zjemy frytki, lody czy cokolwiek innego nic się nie stanie, pod warunkiem, że takie wyskoki nie będą pojawiały się za często i ilość spożywanego takiego "złego" posiłku nie będzie ogromna :)
- Jeszcze coś o bieganiu: to nie prawda, że każdemu bieganie musi się podobać. To nie prawda, że bieganie jest przyjemne i fantastyczne. To nie prawda, że każdy może biegać. Bo bieganie, jak każda inna dyscyplina wymaga wysiłku i wielu wyrzeczeń. Biegacz nie może obżerać się "czisami z Maka", bo potem nie zrobi "życiówki". Jak biegasz to męczysz się, pocisz, nogi nie chcą się już poruszać, bo nie mają siły, a Ty biegniesz dalej :)
I o co w tym chodzi? Nie wiem o co chodzi innym, ale mi chodzi o pokonywanie własnych słabości. Kiedy biegam mam czas, by przemyśleć pewne sprawy i spojrzeć na nie z dystansem. Kiedy biegam nie martwię się o nic, bo to czas tylko dla mnie. Biegnąc relaksuję się, mimo że moje ciało się męczy.
Kiedy biegam jestem tylko ja i moja ulubiona muzyka i zapach lasu. Bo kiedy biegam czuje, że żyje!!! A kiedy wracam do domu zmęczona i spocona i zerkam na telefon i okazuje się, że właśnie przebiegłam 100 m więcej niż ostatnio to jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!!!

I na koniec dodam tylko, że mimo iż moje treningi spektakularnych efektów nie przyniosły to się nie poddam. Na początku przyszłego roku będę miała zmienione leki. Prawdopodobnie przez źle dobrane leki mój wysiłek nie przyniósł efektu.
Wydaje mi się, że w końcu trafiłam na lekarza, któremu zależy na tym, by mi pomóc. Tak więc trzymajcie kciuki, by tym razem leki unormowały to co powinny i by rok 2013 był szczęśliwym dla mnie i dla Was wszystkich.

Powodzenia w treningach w nadchodzącym Roku i niech progres będzie widoczny!!!