Święta, Święta i po Świętach.
Tyle szykowania, tyle opychania się i w końcu czas wrócić do rzeczywistości :)
Moja rzeczywistość nie jest zbyt wesoła - nadal gipsior siedzi na nodze... jestem więc przymusowo wykluczona z treningów... (chociaż się przyznam, że próbowałam robić przysiady ale z usztywnionym skokowym jest to bardzo trudne i noga puchnie jak zbyt długo w "dole wisi")
Moja rzeczywistość będzie więc skupiona głównie na zdrowym, dobrym jedzonku :) i w tej kwestii może wykorzystam mój prezent świąteczny:
W końcu Mikołaj spełnił moje największe marzenie: blender :). Mam "mikser" z tą końcówką do rozdrabniania, ale to nie to samo. Taki blender zajmuje zdecydowanie mniej miejsca, jest wygodniejszy i przede wszystkim " łatwo przyrządzisz zupy, kremy i wiele więcej" :D
Teraz poświęcę trochę czasu na poszukiwania różnych przepisów i przystąpię do testów :)
Oczywiście pojawiły się jeszcze inne drobiazgi, ale nic nie cieszy mnie tak bardzo jak ten oto sprzęt :)
A żeby nie było moja Kot Kocica Buba również prezent otrzymała:
Są jeszcze sztuczne myszki :-). Czyż nie piękna miseczka? :)
Bo u nas w domu każdy musi dostać upominek, nawet jeśli miałby to być tylko długopis za przysłowiową "złotówkę", bo nie cena prezentu się liczy, a to, że pamiętamy o sobie :)
Kicia