czwartek, 19 kwietnia 2012

Plan 4-ro tygodniowy :-)

Początkowo tytuł miał brzmieć: "Plan 5-cio tygodniowy", ale jestem już w połowie 5-tego tygodnia właśnie ;-), więc nazwijmy plan 4-ro tygodniowym.
Moje plany są takie krótkie, bo zawsze po tych kilku tygodniach następuje przerywnik w postaci jakiejś imprezy, na której oczywiście muszę skubnąć torcik i nie ćwiczę zwykle przez 2-3 dni. Ostatnio były to święta, a teraz będzie to chrzest :-)
Obecny plan nie odbiega wiele od poprzedniego, ale tym razem zwiększy mi się kaloryczność posiłków :-). Wygląda na to, że mój dietetyk "zafundował" głodówkę mojemu organizmowi i przez to mój metabolizm mógł się spowolnić...
Zwiększenie kaloryczności z jeden strony mnie cieszy, a z drugiej sprawia, że na nowo będę musiała "uczyć się" wielkości moich porcji posiłkowych.
Plan " z grubsza" wygląda tak, że co drugi dzień będą marszobiegi (musiałam zatrzymać się na 9 min biegu i 1 min marszu powtarzane 3 razy (w sumie 30 minut), ponieważ kolana nie dawały rady). Marszobiegi poprzedzone ćwiczeniami ogólnorozwojowymi z piłką :-). W dni "nie - biegowe" będą treningi Zuzany Light :-) oraz mój, ostatnimi czasy, ukochany rower stacjonarny :-). Dzięki temu, że sobie radośnie pedałuje mogę pozwolić sobie na czytanie książek :-). Literatura, którą wybieram na "rowerowanie" nie należy do ambitnych i wybitnych dzieł, ale właśnie takie "lajtowe" pozycje najbardziej mi pasują :-). Nie oszukujmy się: w czasie wysiłku nasz mózg nie pracuje na tak wysokich obrotach jak normalnie ;-)

W niedzielę zamieszczę dokładną rozpiskę treningów (może uda mi się gdzieś jeszcze "wcisnąć" treningi Ewy Ch. ;-))
A może za jakiś czas sama będę jak ta Ewa? Mamy przecież to samo imię ;-) - może to jakiś znak? ;-)

Chciałabym również poobalać wymówki, jeśli więc znacie jakąś podajcie w komentarzu, a może i na nią znajdę sposób.

XOXO
Kicia

8 komentarzy:

  1. Fajnie, że potrafisz łączyć przyjemne z pożytecznym :) Dla mnie rower stacjonarny, to zawsze było przekleństwo. Zdecydowanie wole pedałować, na "prawdziwym" rowerze. Lubie, gdy zmieniają się krajobrazy i czasem jakaś górka zaskoczy.. :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower stacjonarny też można polubić :-). Pamiętam jak na początku mojej przygody z rowerem stacjonarnym trening na nim był dla mnie koszmarek. Ale od kiedy "nauczyłam się" czytać i pedałować jednocześnie jest przyjemnością :-)
      Oczywiście jak pogoda pozwala również sięgam po mojego "górala" i przemierzam las, który znajduje się dość blisko. Jazda w terenie to zupełnie coś innego :-) bo przecież nic nie zastąpi zapachu lasu, kwiatów i śpiewu ptaków :-)

      Usuń
  2. ja tez zwiększam kaloryczność posiłków.
    I szczerze ostatnio do wszytkiego się zmuszam, ale po paru minutach juz mi się chce cwiczyć, choć te treningi Ewy sa bolesne bardzo, a pośladki czuję przez kolejne 3 dni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam małe załamanie. Ćwiczenia nie wydawały się tak przyjemne jak zwykle.
      Muszę w końcu wykonać ten trening Ewy: może jutro zamiast ZWOW :-)
      Zobaczymy co dzień przyniesie :)

      Usuń
  3. dobrze, że zwiększasz kaloryczność :) a w jakim tempie biegasz, jeśli można wiedzieć? sama zaczęłam parę dni temu i szukam porównania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uprawiam marszobiegi i w 30 minut przebiegam/maszeruję ok 4 km, a więc średnia prędkość moja to ok 8 km/h :-)
      Oczywiście wszystko zależy od dnia i dyspozycji, bo bywało tak, że w 30 minut odległość moja to 5 km :-)
      Szczerze mówiąc teraz moim celem jest ciągły 30-to minutowy bieg. Nad tempem będę pracowała później. A jak Tobie idzie?

      Usuń
    2. właściwie podobnie :) też robię marszobiegi, z tym, że ja biegam w tempie 10 - 11 km/h i zastanawiam się, czy lepiej biegać tak szybko (bo jak na mnie to szybko :D) i z przerwami na marsz, czy wolniej i bez przerw :)

      Usuń
    3. Zdania na ten temat są podzielone. Ja wolę marszo-biegać (z moją nadwagą w ogóle nie powinnam tak bardzo obciążać stawów, ale ja to lubię). W moim przypadku staram się, żeby marsz był niewiele wolniejszy od biegu, ale w przeciwieństwie do biegu nie mam tu fazy lotu, więc kolana mi troszkę odpoczywają.
      Moim zdaniem powinnaś ćwiczyć z taką intensywnością, z jaką czujesz się komfortowo :-)

      Usuń