środa, 26 września 2012

Syrena - pierwsze wrażenia

Ze względu na znikomą ilość czasu jaką obecnie mogę poświęcić na prowadzenie bloga postanowiłam napisać o pierwszym wrażeniu podczas pierwszego użycia gąbki Syrena :-)
Gąbkę pokazywałam tu
Ja gąbki używam do mycia całego ciała (z pominięciem twarzy). Wiem, że może wydać się to niektórym niezłym hardkorem, ale jakoś tak mi się wydaje, że tylko gąbka może oczyścić ciało z brudu :D
Ale wracając do tematu. 
Syrena początkowo wydaje się bardzo twarda, sztywna. Zwykle nowa gąbka taka właśnie jest, ale pod wpływem wody ulega zmiękczeniu. Syrena po namoczeniu również się zmiękczyła. Dla mnie okazała się na tyle delikatna, że różową stroną (tą mniej drapiącą) umyłam ręce, szyję oraz dekolt. Biodra, pupę i nogi (od kostek do samej góry) potraktowałam już żółtą stroną, a na koniec również żółtą częścią przejechałam po całych rękach ;-)
Moje odczucia? Intensywnie ścierająca, poprawiająca krążenie. Mój masaż pod prysznicem nie trwał tyle co zwykle, bo chyba "dokopałabym się" do mięśni ścierając skórę i warstwę podskórną. Na jedną nogę poświęciłam ok 2 minut. Później była lekko zaczerwieniona, ale ten efekt szybko znikł. 
Najlepsze okazało się później. Moje nogi zaczęły "wydzielać" ciepło :D. Chodzi mi o to, że jeszcze przez ok 30 minut czułam jakby moje nogi były posmarowane jakimś rozgrzewającym cudem mimo, że w dotyku były chłodne :D
Co jeszcze zauważyłam? Skóra jest zdecydowanie gładsza niż po "zwykłej" gąbce :-) i to mi się podoba. Zobaczymy czy za każdym razem wystąpi ten efekt "skóry niemowlaka" ;-)
Zobaczymy jak gąbka będzie się sprawować później, bo co można powiedzieć po jednym użyciu?

Uwaga! To co zamieszczam na moim blogu to TYLKO I WYŁĄCZNIE MOJE ZDANIE NA KONKRETNY TEMAT. To, że jakiś produkt sprawdzi się u mnie nie oznacza, że sprawdzi się u Was. To, że w moim przypadku gąbka nie wyrządziła żadnej krzywdy nie oznacza, że u Was też tak będzie. Po jednym (podkreślam JEDNYM) użyciu wydaje mi się, że będzie to zbyt ostre narzędzie dla skóry wrażliwej i z natury cienkiej i delikatnej.

Wyszorowana Kicia ;-)

P.S. Podzielę się z Wami jeszcze informacjami o  trwałości gąbki (czy np nie rozwali się po 4 użyciach) i o tym w jakim tempie się zużywa (po jakim czasie staje się zbyt miękka ;-)).

wtorek, 25 września 2012

Ulubione śniadanie :-)




Dziś szybki post :-)
Pragnę przedstawić Wam jedną z moich ulubionych propozycji śniadaniowych :-)
W skład tego zestawu wchodzi:
- jajecznica 
- chleb żytni razowy
- ogórek kiszony, chociaż niektórzy mówią kwaszony :D (UWIELBIAM ;-))

Śniadanko pełnowartościowe, bo jest białko, węgle (złożone z chleba razowego) i tłuszcz :-)

Napisałam obok ogórka 1 g bo, ponieważ, gdyż warzyw nie wliczamy w bilans, a tylko w ten sposób zaznaczam, że go spożywałam ;-)
Nie zajadam się zbyt często takim daniem, ponieważ muszę ograniczać nabiał, czyli masło też... a nie wyobrażam sobie jajecznicy bez chlebka z masłem :-)

Też lubicie jajecznicę z ogórkiem kiszonym (kwaszonym)? ;-)

Kicia

poniedziałek, 24 września 2012

Aktualizacja i relacja z treningów siłowych

Dziś rozpoczął się 4 tydzień mojego super planu. W piętak będzie półmetek :-) - jak ten czas szybko leci.

Jeśli chodzi o aktualizację to chciałam tylko napisać, że w treningu B:

( przypomnienie: TRENING B:
1. Push press
2a. Przysiad przedni
2b. Przysiad bułgarski
3. Przenoszenie sztangielki w leżeniu
4.brzuch - tutaj dowolnie, pulsacyjne do upadku mięśniowego.)
W przysiadach używam 4 kg obciążenia, a nie jak pisałam wcześniej jakiegoś mniejszego. Treningi jeszcze mi się nie znudziły i bardzo chętnie je wykonuje. O dziwo, czasami nawet wolę Trening B niż Trening A, mimo, że w B są przysiady, które nie stanowią elementu zbioru moich ulubionych ćwiczeń :-)

Nie ważę się i nie mierzę, ale wydaje mi się, że łapa jest większa, a brzuch mniej wystaje :-) Czekam do końca planu z pomiarami :-)

Po 3 tygodniach regularnych treningów systemem (ABA BAB ABA) widzę znaczny wzrost siły co mnie bardzo cieszy :-), wydaje mi się, że się mniej garbię (mocniejsze mięśnie pleców)  i mam wrażenie, że mój brzuch zaczyna być już jak dykta (sklejka), co jest dużym postępem. (Oczywiście nie myślcie, że wcześniej nie ćwiczyłam brzucha - oczywiście, że nad nim pracowałam ale zawsze z określoną liczbą powtórzeń. Teraz jest do upadku mięśniowego i to przynosi zdecydowanie lepsze rezultaty. Wcześniej mój brzuch, mimo że otłuszczony, to po napięciu był twardy. Teraz tą "twardość" wyczuwa się bez szczególnej "napinki" :D) Będę dążyła do tego by stał się jak lita skała, ale jeszcze trochę pracy przede mną :D


Trzymajcie za mnie kciuki :-)

Kicia

P.S. Po kuracji Voltarenem i Olfenem wydaje się, że skurcze łydki ustąpiły. Dziś oczywiście kuracji ciąg dalszy + dla wzmocnienia efektu zaaplikuję sobie magnez ;-)

A dla Was bonus w postaci kilku fotek "skalniaka" napotkanego na pewnym osiedlu :-)





Kocham jesień :-) Mam nadzieję, że widzicie te motylki na kwiatkach ;-) zdjęcia robione telefonem (jak zawsze u mnie) więc jakoś może nie powalać ;-)

Mam super pomysł na cykl artykułów... ale nie mam za dużo czasu... nie wiem jak mam to pogodzić, bo nie przepadam za pisaniem "na szybko", bo zawsze coś umknie, albo jest niezrozumiale napisane... Mam nadzieję, że wkrótce będę miała więcej czasu na własne przyjemności, bo pisanie bloga to przyjemność, która motywuje mnie do działania  :-)

niedziela, 23 września 2012

Przymusowa weekendowa regeneracja

Bardzo krótko dziś będzie. W weekend nie biegałam, nie ćwiczyłam i właściwie żadnej bardzo intensywnej aktywności fizycznej nie wykonywałam. Powód?
SKURCZE ŁYDEK...
Oto łydka (podudzie czy jak tam to nazywacie ;-)) i jej spora liczba mięśni :-)
W mojej łydce jakiś mięsień ulega samokurczeniu... Niestety borykam się z tym od jakiegoś czasu (+/- 1,5 tygodnia). Do skurczu mięśni dochodzi w nocy i jest to bardzo bolesne i nieprzyjemne uczucie. A dziś w nocy ból był tak silny, że łzy napłynęły mi do oczu...
Przeczytałam, że jedną z przyczyn tego zjawiska może być przetrenowanie, więc postanowiłam odpuścić jeden trening biegowy... Wolę jeden trening odpuścić, niż potem z powodu kontuzji nie móc trenować przez 2 miesiące...
Na kurczącą się łydkę już poszła warstwa Voltarenu, zastanawiam się nad "ocieplaczem" mięśnia w postaci bandażu (oczywiście bez ściskania), ale jeszcze na wygrzewanie się nie zdecydowałam...
Mam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie dla mnie łagodniejsza.

Miłej niedzieli ;-)

Kicia

P.S. A może Wy macie jakieś sprawdzone sposoby na taką dolegliwość?
 

sobota, 22 września 2012

Walka z cellulitem: mój arsenał :D

O cellulicie pisałam TU.
Teraz czas, bym przedstawiłam Wam moją broń :D



Zaczynamy od lewej (musicie wybaczyć mi jakoś zdjęcia, ale nie mam zbyt wiele czasu i jest jak jest... wolę więcej napisać, niż wrzucić więcej fotek):

1. Ziaja Reduktor Cellulitu serum drenujące
O tym produkcie pisałam w moich ostatnich zakupach TU
Ale jeśli komuś nie chce się tam zaglądać kopiuję raz jeszcze informacje:
Informacje od producenta:

Poprawia drenaż wody w głębszych warstwach skóry. Wyraźnie zmniejsza retencję wody. Przyspiesza spalanie substancji lipidowych. Redukuje grubość tkanki tłuszczowej. Wyraźnie zmniejsza cellulit i modeluje kształt sylwetki.
Zawiera harmonijne połączenie kwaitowo-orientalnej kompozycji kumquatu, kwiatów Davana, drzewa Massoina i cynamonu z dzikością anyżu.
Składniki aktywne:
- glaucyna
- koenzym A
- L-karnityna
- ekstrakt z ananasa
- ekstrakt z bluszczu
- ekstrakt z rozmarynu
- ekstrakt z morszczynu
- ekstrakt z gorzkiej pomarańczy
Moje informacje:
W moim przypadku przy regularnym, wieczornym (podkreślam: ja to serum stosuję tylko raz dziennie przed snem) stosowaniu w połączeniu z masażem ujędrnia skórę i napina ją oraz sprawia, że skóra staje się gładka. Cellulit siłą rzeczy jest odrobinę mniej widoczny (moim zdaniem bardziej dzięki regularnym masażom). Oczywiście nie napiszę, że "modeluje kształt sylwetki", bo to nie jest prawda. Kształt sylwetki wymodelować mogą ćwiczenia w połączeniu z odpowiednią dietą, a nie "smarowidło jakieś". Kupuję to serum bo kocham je za to, co robi z moją skórą (efekt wygładzenia i napięcia mnie satysfakcjonuje), ale też dlatego, że uwielbiam jego zapach i to, że się NIE KLEI :-), bo nienawidzę produktów, które pozostawiają lepką warstwę.
Mój sposób użycia:
Będę sparowała się nim przed snem w połączeniu z masażem :-)
Pojemność: 150 ml
Cena: 19,80 zł w komplecie z kremem
2.NIVEA Ujędrniający żel antycellulitowy
Informacje od producenta:
Przeznaczony do wszystkich typów skóry ujędrniający żel antycellulitowy Q10 Plus z koenzymem Q10 i L-Karnityną trafia w najbardziej oporne obszary problemowe.
Wzbogacona w naturalnie występujący w skórze koenzym Q10, skuteczna formuła żelu ujędrnia skórę w dwa tygodnie. Dodatkowo, L - Karnityna stymuluje przemianę kwasów tłuszczowych w energię*, a naturalny ekstrakt z Lotosu redukuje powstawanie nowych komórek tłuszczowych*.
Produkt przebadany dermatologicznie.
* Test in-vitro. 
Moje informacje:
Do tej pory użyłam go 4-5 razy. Ma "ciekawy i chemiczny" niebieski kolor, ładnie pachnie. Żadnej opinii o nim jeszcze wyrazić nie mogę, ale zauważyłam, że (podobnie jak Ziaja) NIE KLEI SIĘ, a to już ogromny plus. Oczywiście nie wierzę w to, że po 2 tygodniach będzie super poprawa, ale mam nadzieję, że w połączeniu z innymi produktami "da radę" ;-)


Mój sposób użycia:
Planuję atakować nim udka (moje żabie udka, a raczej udźce wołowe :D) z rana ;-)

Pojemność: 200 ml
Cena: 14,99 lub 15,99 (była jakaś promocja, gdy go kupowałam)

3. Palmer's Cocoa Butter Formula with Vitamin E (Pisałam o nim również w Zakupach)
Informacje od producenta:
Unikalna formuła na bazie masła kakaowego wzbogacona witaminą E o wyjątkowym działaniu nawilżającym i natłuszczającym, dzięki czemu skóra staje się miękka i gładka. Formuła balsamu stworzona do wyjątkowo wrażliwej skóry eliminuje objawy suchości, przywraca odpowiednią gładkość i miękkość zapobiegając podrażnieniom, zaczerwienieniom i rozstępom skóry. Idealny balsam po opalaniu, może być stosowany w okresie ciąży i laktacji.
Moje informacje:
Już trochę go używam. Zapach utrzymuje się bardzo długo, a skóra po nim jest naprawdę fajna w dotyku. Nie chcę jeszcze go chwalić za bardzo, bo muszę sprawdzić jak się spisuje podczas długofalowego użytkowania.
Mój sposób użycia:
Mam zamiar używać go po kąpieli po treningu w celu nawilżenia skóry.
Pojemność: 250 ml
Cena: 17,99 zł
4. BeBeaity Shape Expert Balsam do ciała wyszczuplająco - antycellulitowy
Informacje od producenta:
Balsam ujędrniająco-wyszczuplający SHAPE EXPERT przeznaczony jest do pielęgnacji i modelowania ciała, w partiach narażonych na utratę jędrności i wystąpienie cellulitu. Polecany do stosowania w okolicach bioder, ud, pośladków oraz brzucha, miejsc gdzie u większości kobiet gromadzi się najwięcej tkanki tłuszczowej. Aktywne składniki balsamu pomagają w pielęgnacji kobiecego ciała. Naturalna kofeina, ekstrakt z bluszczu oraz guarany poprawiają krążenie, hamując powstawanie cellulitu i wspomagają redukcję tkanki tłuszczowej. Witamina E zawarta w oleju z pestek winogron – intensywnie nawilża i regeneruje, poprawiając jędrność i elastyczność skóry. Regularne stosowanie balsamu, w miejscach pozbawionych jędrności i elastyczności, w połączeniu z odpowiednią dietą i ćwiczeniami fizycznymi, pozwoli na osiągnięcie zadowalającego efektu.

Moje informacje:
Aktualnie brak opinii :D

Mój sposób użycia:
Mam zamiar "wsmarować" go w brzuch oraz biodra :-)
Pojemność: 250 ml
Cena: dokładnie nie pamiętam, ale jestem pewna że mniej jak 10 zł
Mam jeszcze to różowe serum do biustu Eveline i moim zdaniem ono nie działa, ale będę starała się je wymęczyć, bo nie lubię nic marnować - taka już jestem :D

I jeszcze na koniec moja nowość: żołnierz atakujący cellulit pod prysznicem :D nazwę go "prysznicowym desantowcem" :D
5. Syrena gąbka antycellulitowa :





Jest dość sztywna. Jeszcze jej nie używałam, więc nic nie powiem na jej temat. Zobaczymy jak się z nią pracuje. Jedyne co już mi się spodobało to jej struktura ;-), którą widać na ostatniej fotografii.
Jako miłośniczka gąbek (używałam chyba wszystkich do 10 zł) będę miała porównanie i podzielę się z Wami moimi odczuciami, ale najpierw muszę jakiś czas się z nią pokąpać :D
Obecnie używam gąbek z Biedronki z serii BeBeauty. Kosztują +/- 1 zł i są całkiem fajne. Za to tych z Lidla nie polecam: jak dla mnie za miękkie ("ostra strona" nie jest ostra :D) i w ogóle nie czuć, że się szorujesz :D. A swoją drogą takie produkty trzeba często wymieniać, więc średnio widzi mi się kupowanie drogich gąbek.
Jeśli chodzi o Syrenę to +/- 3zł jest ceną do przeżycia :-)

Cena:+/- 3 zł


A może Wy coś polecacie? :-)

Kicia

piątek, 21 września 2012

Otagowana - coś o mnie ;-)

O co chodzi w TAGu Versatile?
  • trzeba nominować kilka blogów, które Twoim zdaniem na to zasługują
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów
  • ujawnić 7 faktów o sobie samym
  • podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu
  • pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu

Zostałam otagowana przez Karolinę za co dziękuję ;-)

Zaczynamy:
1. Bardzo dbam o swoje książki i nie lubię ich pożyczać ;-)
Może to wydać się dziwne, samolubne, egoistyczne, ale tak właśnie jest. Lubię zapach nowych książek i ich wygląd. Zawsze staram się, by w czasie użytkowania nie uległy zniszczeniu ;-)

2. Nie lubię (nie znoszę!!!) bałaganu w szafkach z ubraniami. Kiedyś nie zwracałam na to uwagi, ale stało się to jakąś moją małą obsesją. I nie myślcie, że jestem pedantką :D bo tak nie jest. W pokoju czasami pojawia się bałagan, ale bałagan w szafce... NIGDY!! ;-)

3. Mam sporo sztucznej biżuterii, której prawie nie używam... Kupuję masę takich rzeczy, a potem zastanawiam się, gdzie mam to schować, żeby się nie kurzyło :D albo uświadamiam sobie, że dana rzecz do niczego mi nie pasuje. Ale z drugiej strony, kiedy nagle potrzebuje jakiejś ozdoby to zawsze coś uda mi się znaleźć :-)

4. Mam sporo butów "na obcasie", ale w ogóle w nich nie chodzę... (chyba że na wielkie wyjścia). Mam buty, które mają 3 lata i ani razu nie ujrzały Słońca :D. Jak już jesteśmy przy butach to napiszę jeszcze, że "nie niszczę" obuwia. Jedne adidasy mam od 6 lat i prawie nie widać zużycia, a naprawdę często je noszę. Jesienno - wiosenne sportowe skórzane buty właśnie zaczynają swój 5 sezon (3 rok je posiadam) i nie ma śladów użytkowania poza delikatnie startą podeszwą... W związku z tym ograniczam zakup obuwia ;-)

5. Uwielbiam zwierzęta. Nie przeszkadza mi obecność psa, kota, świnki morskiej czy chomika w domu. Ale moją zwierzęcą miłością są koty :-), które kochają nas bezwarunkowo, które potrafią być złośliwe, które potrafią okazać miłość ale i umieją się obrazić :-) Koty są wspaniałe!!!

6. Nie lubię nic marnować, więc kiedy kupię jakiś kosmetyk i mi się nie sprawdzi to potem staram się go zużyć. Np jeśli nie sprawdzi mi się krem do twarzy to albo oddaje siostrze (jeśli jej pasuje) albo zamieniam go w krem do stóp :-)

7. Prawie przez 7 lat nosiłam tylko czarne ubrania. Nie było to związane z rodzajem muzyki jakiej słucham, czy też z przynależnością do jakiejś grupy społecznej. Po prostu nie nosiłam żadnych innych kolorów (no może z jedna biała bluzka by się znalazła...)

I jeszcze jeden bonusowy fakt: NIE POSIADAM W DOMU ŻADNEGO PODKŁADU (mam próbkę jakąś). Nie używam podkładów, bo nie mam takiej potrzeby. Możecie się dziwić, ale tak właśnie jest. Bo może i jestem gruba, może i nie jestem zbyt wysoka, ale mam ładną cerę, która nie wymaga retuszu ;-)

A teraz nominacje(kolejność przypadkowa):
Oczywiście do zabawy zapraszam Wszystkich, którzy chcą ujawnić fakty o sobie ;-) Wybrałam te dziewczyny i blogi, bo widziałam, że część już została otagowana, a nie chciałam "się powtarzać" ;D

Enjoy!!

Kicia

 

środa, 19 września 2012

Cellulit

Dziś post o cellulicie. Wiem, że na wielu blogach o zdrowym stylu życia, odchudzaniu i kosmetykach ;-) oraz w wielu filmikach na YT temat ten był już poruszany, ale ja też chcę napisać coś od siebie ;-)

Na początek trochę teorii:

Cellulit inaczej lipodystrofia to najkrócej mówiąc stwardnienie tkanki tłuszczowej. Cellulit nazywany jest również skórką pomarańczową, ponieważ swoim wyglądem ją przypomina. Czasami cellulit mylnie nazywany jest cellulitisem. Jednak jest to błędne określenie. Cellulitis to nazwa choroby i określa się nią stan zapalny tkanki.
Według najnowszych badań tkanek wyróżniono 2 rodzaje cellulitu:
 - cellulit wodny
 - cellulit lipidowy (inaczej tłuszczowy)

Cellulit wodny: w celu przygotowania ciała kobiety na ewentualna ciążę w tkankach odkłada się rezerwa wody i tłuszczów. W czasie tego procesu następuje przesunięcie wody i tłuszczów w kierunku zewnętrznej warstwy skóry oraz tkanki tłuszczowej. W "normalnej" sytuacji pod koniec cyklu organizm pozbywa się tego nadmiaru. Jeśli rytm hormonalny jest zakłócony wówczas powstaje cellulit.
Cellulit lipidowy: zaczyna się w głębokich warstwach skóry właściwej i poniżej w tkance łącznej, gdzie znajdują się komórki tłuszczowe. W komórkach tłuszczowych cukier oraz kwasy tłuszczowe przetwarzane są na trójglicerydy. Jeśli proces rozpadu nie przebiega prawidłowo, to cukier oraz tłuszcze zaczynają gromadzić się w komórkach, a te powiększają się. Komórki ułożone są w grupach. Całe grupy komórek pęcznieją i na powierzchni skóry tworzą się guzki, czyli "pomarańczowa skórka. Ponadto napęczniałe komórki uciskają zakończenia nerwowe i dlatego przy ucisku można odczuwać ból.

Przyczyny powstawania cellulitu:
- zaburzenia układy trawiennego
- niewłaściwa dieta
- nieprawidłowe funkcjonowanie tzw. pompy mięśniowej (dlatego ważne są ćwiczenia) i tkanki łącznej
- zaburzenia układu krążenia
- uwarunkowania genetyczne
- zaburzenia hormonalne

Kolejność wyżej wymienionych przyczyn jest przypadkowa, bo moim zdaniem trudno określić, który z tych czynników odgrywa większą rolę w powstaniu cellulitu niż inny.
Ogólnie ujmując ten problem: cellulit jest efektem niedostatecznego wydalania końcowych produktów przemiany materii, a więc i wadliwego funkcjonowania układu limfatycznego.

Wyróżniamy trzy stadia powstawania cellulitu:
I. W pierwszym stadium występują małe nierówności po "ściśnięciu" fałdu skóry między palcami.
II. W drugim stadium cellulit widoczny jest w czasie, kiedy mięśnie są rozluźnione (np podczas siedzenia)
III. W trzecim stadium cellulit widoczny jest bez względu na pozycję w jakiej znajduje się osoba.
Tak w skrócie prezentują się stadia powstawania cellulitu.

Walka z cellulitem jest bardzo trudna, ponieważ nie wystarczy "dobrze się odżywiać", ale należy również wzmocnić mięśnie itd. Jeśli natomiast cellulit jest wynikiem zaburzeń hormonalnych to będzie bardzo trudno się go pozbyć.

Sporo ludzi myśli, że wystarczy się "posmarować" i już będzie po problemie. Niestety tak łatwo nie jest. Samo "smarowanie" nie pomoże.
Żeby były efekty trzeba:
- zdrowo jeść
- ćwiczyć
- masować się i smarować
to jest minimum, żeby pojawił się jakiś efekt.

I jeszcze kilka zabiegów, które w walce z cellulitem pomóc nam mogą:
- okłady parafinowe (coś jak parafina na dłonie)
- woda (natryski, natryski ze zmiennym ciśnieniem, kąpiele w wannach z falami, kąpiele w algach, hydromasaże, gimnastyka wodna)
- drenaż limfatyczny oraz drenaż przy użyciu specjalnej aparatury
- Body wrapping czyli tzw "owijania" - nie wskazane przy pękających naczynkach.

W kremach/maściach szukajmy takich składników jak (dodam tylko, że smarujemy się by zapobiegać, w walce z cellulitem takie produkty będą tylko wspomagały nasze zmagania):
- bluszcz
- kasztanowiec
- iglica włoska
- mniszek lekarski
- algi morskie
- l-karnityna
- kofeina

Dlaczego o cellulicie piszę? Bo oczywiście sama go posiadam i chcę podjąć z nim walkę.
Aktywne życie, dieta, masaże i smarowania: to będzie mój sposób na tego potwora ;-) mam nadzieję, że już wkrótce mi się uda go pokonać.... będę realistką :D niech to cholerstwo się zmniejszy i już będę super zadowolona ;-)
Podoba Wam się mój "artykuł"? ;-D

Kicia

poniedziałek, 17 września 2012

"Dieta tasiemcowa"...

Na TVN pojawił się nowy cykl programów "Ukryta prawda". Jeśli nie widzieliście tego programu, to jest to audycja, w której poruszane są różne aspekty życia, zwykle z "nieoczekiwanym" zakończeniem. Oczywiście zakończenie można przewidzieć, ale nie o tym chciałam pisać.
W zeszłym tygodniu był odcinek o nastolatce, która chciała zostać modelką, niestety była "za gruba". Za gruba oznaczało rozmiar "S" na moje oko... Musiała szybko zgubić "nadprogramowe" kilogramy. Ponieważ miała mało czasu i żadne "diety" nie przynosiły oczekiwanych przez nią rezultatów zaopatrzyła się w Internecie w "magiczne tabletki cud". Oczywiście na końcu wyszło na jaw, że dziewczyna zakupiła larwy tasiemca i wielki pasożyt cudownie się w niej rozwinął powodując utratę wagi, ale również wielkie spustoszenie w jej organizmie.

To tasiemiec, a źródło tu
Dlaczego na swoim blogu piszę o tym programie? A no dlatego właśnie, że poruszono w nim poważny problem. 
Dla wielu osób dobry wygląd kojarzy się z rozmiarem XS, z wychudzoną modelką bez grama mięśni. Zewsząd atakowani jesteśmy "wychudzonymi" i "wyretuszowanymi" zdjęciami. Nastolatki na takich właśnie zdjęciach się wzorują. Często "normalnie" (normalnie czyli rozmiar 38-40, bo takie jest moje zdanie) wyglądająca dziewczyna postrzegana jest jako grubas. Taka presja społeczna popycha ludzi do robienia głupich rzeczy. Zwłaszcza teraz, kiedy wszystko chcemy mieć JUŻ, NATYCHMIAST, ZARAZ. Teraz, kiedy na nic nie chcemy czekać. Teraz, kiedy wszystko dostępne jest "od ręki"... 
Ale czy warto mieć wszystko od razu? Czy cieszyłbyś się, Drogi Czytelniku, z telewizora na który nie musiałbyś odkładać, z super laptopa, który od razu i bez żadnych wyrzeczeń trafia w Twoje ręce, czy cieszyłoby Ciebie cokolwiek, gdybyś wszystko mógł od razu posiąść? (Obserwując dzieci, które dostają od razu wszystko, czego zapragną doszłam do wniosku, że nie potrafią docenić one wartości danej rzeczy i nie potrafią się "z niej cieszyć")
I teraz moja mała refleksja... Program niby poruszył temat, niby pokazał, że ten "super" pomysł na odchudzanie nie prowadzi do niczego dobrego... ale z drugiej strony pokazał, że dzięki lekom można zniszczyć pasożyta, że trochę pochorujesz, a potem niby wszystko będzie ok i będziesz szczuplejszy.
Sama wiem, że tylko ciężką pracą można osiągnąć zamierzone cele. Tylko racjonalnym odżywianiem w połączeniu z odpowiednim treningiem możemy bezpiecznie pozbyć się nadmiaru kilogramów. 

W odchudzaniu nie ma drogi na skróty: nie da się "dietą cud", "magiczną tabletką" czy czymkolwiek innym osiągnąć upragnionej sylwetki bez szkody dla zdrowia. Tylko odpowiednio zbilansowana dieta, w której jest odpowiedni rozkład b/t/w może dać nam upragniony wygląd. Gdyby ktoś wymyślił "tabletkę", która na prawdę by działała byłby najbogatszym człowiekiem na świecie i prawdopodobnie otrzymałby wszystkie możliwe i prestiżowe nagrody medyczne i na pewno wszyscy by o takiej osobie mówili. 

Ten program z jednej strony przestrzegał przed ekspresowymi cudami z Internetu, ale z drugiej strony zaczęłam zastanawiać się, ilu osobom podsunął pomysł, by z takich "cudów" skorzystać? Ile osób dzięki tej audycji dowiedziało się o takiej możliwości...
Z jednej strony dobrze, że pokazano i przestrzegano przed nieracjonalnymi i głupimi metodami odchudzania, ale z drugiej strony czy nie jest to sposób na szerzenie wiedzy, która szerzona być nie powinna? Bo w nie każdym domu jest Internet...a tv jest wszędzie...

A Wy - ludzie Aktywni, racjonalnie odżywiający się i starający żyć "zdrowo" co myślicie o takich programach? Uważacie, że tego typu programy zniechęcają czy "zachęcają"? Bo moim zdaniem cienka granica jest między zachęcaniem/propagowaniem czegoś, a odwodzeniem od pewnych zachowań.

Kicia


P.S. Na koniec coś o moim treningu :-)
Dziś dołożyłam trochę obciążenia i zobaczcie jak wyglądają moje "sztangi" :D


Fotki robione telefonem trzęsącą się ręką :D
Obciążenia nie są kosmiczne, ale ilość ciężarków na sztandze robi wrażenie ;-)
Dałam radę zrobić trening z takim dociążeniem, jakie zaplanowałam. A teraz jest pompa, jest siła i nie ma lipy!!! A swoją drogą to moje hantle wyglądają prawie jak te, którymi sam Koksu trenuje :-)





niedziela, 16 września 2012

Trening siłowy: tydzień 3 i 4: szczegóły

Jutro rozpoczyna się 3 tydzień  mojego super extra ośmio tygodniowego planu. Oznacza to zmiany w ilości powtórzeń i obciążeniach (YUPIII :D). Szczegóły planu możecie znaleźć TU
Teraz podam tylko obciążenia z jakimi mam zamiar pracować w ciągu kolejnych dwóch tygodni:

Trening A:
1. wykroki  4 kg (do tej pory było 1,5 kg)
2. MC 23,5 kg (było 21 kg): tu zastanawiam się na dołożeniem większego obciążenia, ale najpierw muszę zobaczyć jak się będzie ćwiczyło i czy technicznie nadal będzie ok
3. wiosłowanie 8,5 kg (było 6 kg): tu więcej raczej nie dam rady ;-)
Co do pompek to będę starała się przechodzić z kolan na pompki klasyczne, a przy pompkach odwrotnych wystarczy zmienić ustawienie nóg, żeby było trudniej, a brzuch to brzuch :-)


Trening B
1. push press 19,5 kg (było17 kg)
2. przysiad 4 kg (było 1,5 kg)
3. przysiad bułgarski 2.9 kg - ciężkie ćwiczenie, nie wiem jak to będzie nawet z tak niewielkim obciążeniem
4. przenoszenie sztangielki 8,5 kg (było 6 kg)

I jeszcze krótko: 2 serie po 12 powtórzeń ;-)

Trzymajcie kciuki, żeby SIŁA BYŁA I żeby BYŁA MOC :D, bo jak to będzie to i cm zaczną spadać ;-)

Kicia

sobota, 15 września 2012

Piękna polska jesień :-)

Nareszcie za oknem moja ulubiona pogoda: chłodno, pochmurno i chłodno. Możecie się dziwić, ale ja nie znoszę upałów i gorąca. Źle się czuję w upalne dni i dlatego bardzo się cieszę, że za oknami pojawiła się jesienna aura :-). Oczywiście nie myślcie, że uwielbiam deszcz i silny wiatr. Kocham naszą POLSKĄ, ZŁOTĄ JESIEŃ i to też jest okres, w którym najlepiej i najefektywniej potrafię pracować nad swoim ciałem. W chłodne dni moje treningi są bardziej "wydajne" - chyba wiecie o czym piszę, bo wydaje mi się, że każdy ma jakąś temperaturę, w której najlepiej mu "się żyje". Mnie najlepiej żyje się, gdy jest chłodno ;-) no cóż: taki mój urok :D
A teraz pokażę Wam, jaką piękną choinkę widziałam kilka dni temu rano:



Piękna, POLSKA JESIEŃ: rosa na pajęczynach, przyjemna temperatura i rześkie powietrze :-)

A teraz coś o sporcie... Dziś KSW... Znowu trzeba płacić... W jakim kraju przyszło nam żyć? :-D Nie będę się powtarzała (bo już ten temat poruszałam przy meczu Polska - Czarnogóra), ale przez pokazywanie w TV RÓŻNYCH (podkreślam RÓŻNYCH) dyscyplin sportowych można obudzić w człowieku chęć bycia lepszym, chęć bycia "wysportowanym"...
Rozumiem, że pieniądze są ważne, ale obawiam się, że niedługo trzeba będzie zrezygnować z różnych pakietów TV, bo jeszcze za obejrzenie najzwyklejszych wiadomości, albo prognozy pogody (bo jakaś super pogodynka będzie...) przyjdzie nam płacić...

Kicia

P.S. Dziś biegałam i powiem Wam, że bieganie po lesie, kiedy ziemia nasiąknięta jest wodą, kiedy w powietrzu unosi się zapach igliwia i grzybni to sama przyjemność. 
Jutro rozpiska siłowego na kolejne dwa tygodnie ;-)

piątek, 14 września 2012

Setny post :-)

Nie mogę uwierzyć w to, że już po raz setny (100!!!) publikuję coś na swoim blogu. Nie przypuszczałam, że w ogóle ktoś będzie chciał czytać i komentować moje wpisy, radzić mi, chwalić i ganić ;-) Nie przypuszczałam nawet, że uda mi się dojść do 100 postów. Może to niewiele, ale dla mnie to bardzo duże osiągnięcie :-)
Dlatego DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM MOIM CZYTELNIKOM, za to, że jesteście, że mnie mobilizujecie i dajecie wiarę w to, że mogę uczynić swoje życie szczuplejszym i zdrowszym i lepszym :-)

Dość słodzenia, czas na krótkie podsumowanie pierwszych dwóch tygodni.
Z wielką radością zabieram się za treningi siłowe, ponieważ bardzo te zestawy mi pasują. Od poniedziałku obciążenie idzie w górę, gdyż "jakoś mi lekko".
Nie ważę się i nie mierzę, bo jest jeszcze zbyt wcześnie (biorąc pod uwagę moje problemy z utratą czegokolwiek, wolę poczekać dłużej i dostrzec jakiś efekt, niż  wykonać zbyt wcześnie pomiary, rozczarować się i zniechęcić)
Dieta już prawie idealna.
No i oczywiście za oknem piękna, polska jesień :-)

Pozdrawiam i dziękuję
Kicia

czwartek, 13 września 2012

Zakupy kosmetyczne :-)

Dziś szybki post, żebyście o mnie nie zapomnieli ;-) Oto ostatnio poczynione przeze mnie zakupy kosmetyczne pierwszej potrzeby (ostatnio nic nie kupuję poza rzeczami niezbędnymi: czyli papierem toaletowym i saszetkami dla Kocicy :D i tym, co się aktualnie skończy).





A że ostatnio skończyły mi się maski/odżywki do włosów i balsam do ciała nie dawał rady z suchością skóry, a cellulit niczym nie traktowany żył sobie własnym życiem, musiałam się w kilka rzeczy zaopatrzyć.
Zaczynamy od lewej:

Ziaja Reduktor cellulitu: serum drenujące.

Informacje od producenta:
Poprawia drenaż wody w głębszych warstwach skóry. Wyraźnie zmniejsza retencję wody. Przyspiesza spalanie substancji lipidowych. Redukuje grubość tkanki tłuszczowej. Wyraźnie zmniejsza cellulit i modeluje kształt sylwetki.
Zawiera harmonijne połączenie kwaitowo-orientalnej kompozycji kumquatu, kwiatów Davana, drzewa Massoina i cynamonu z dzikością anyżu.
Składniki aktywne:
- glaucyna
- koenzym A
- L-karnityna
- ekstrakt z ananasa
- ekstrakt z bluszczu
- ekstrakt z rozmarynu
- ekstrakt z morszczynu
- ekstrakt z gorzkiej pomarańczy

Moje informacje:
W moim przypadku przy regularnym, wieczornym (podkreślam: ja to serum stosuję tylko raz dziennie przed snem) stosowaniu w połączeniu z masażem ujędrnia skórę i napina ją oraz sprawia, że skóra staje się gładka. Cellulit siłą rzeczy jest odrobinę mniej widoczny (moim zdaniem bardziej dzięki regularnym masażom). Oczywiście nie napiszę, że "modeluje kształt sylwetki", bo to nie jest prawda. Kształt sylwetki wymodelować mogą ćwiczenia w połączeniu z odpowiednią dietą, a nie "smarowidło jakieś". Kupuję to serum bo kocham je za to, co robi z moją skórą (efekt wygładzenia i napięcia mnie satysfakcjonuje), ale też dlatego, że uwielbiam jego zapach i to, że się NIE KLEI :-), bo nienawidzę produktów, które pozostawiają lepką warstwę.

Pojemność: 150 ml
Cena: 19,80 zł w komplecie z kremem

Ziaja Krem do rąk do skóry szorstkiej, mało elastycznej. Bio olejek z pestek winogron.

Informacje od producenta:
Nawilżający krem do rąk z naturalnym olejem z pestek winogron i gliceryną. Przeznaczony jest do:
- skóry niedostatecznie nawilżonej
- zniszczonej nadmiernym opalaniem, również w solarium
- szybko się wchłania
- subtelnie pachnie i jest wydajny w użyciu
- skuteczna pielęgnacja już od pierwszej aplikacji
- przeciwdziała wysuszaniu skóry
- odczuwalnie nawilża nawet przy częstym myciu dłoni
- wyraźnie wygładza i uelastycznia naskórek
- zwiększa nawilżenie skóry o 40%

Moje informacje:
Użyłam go raz i jedyne co mogę powiedzieć to, że szybko się wchłonął, nie pozostawił żadnej nieprzyjemnej warstwy i ładnie, delikatnie pachnie i zapach utrzymuje się całkiem długo ;-) Coś więcej będę wiedziała, jak go zużyję ;-)

Pojemność: 80 ml
Cena: 19,80 zł w komplecie z serum drenującym

Alterra odżywka do nawilżająca GRANAT I ALOES. Włosy suche i zniszczone.

Informacje od producenta:
W odżywce zostały wykorzystane wybrane składniki najlepszej jakości. Wysokowartościowa kompozycja roślinna z ekstraktem z aloesu, granatu i kwiatu akacji pielęgnuje, nawilża oraz wzmacnia zmęczone, suche i zniszczone włosy.
Produkt:
- wolny od syntetycznych barwników, aromatów i konserwantów,
- bez silikonów, parafiny i innych produktów naftowych,
- przebadany dermatologicznie,
- wegański.

Moje informacje:
Jeszcze jej nie używałam, więc nic na jej temat nie powiem :-) Chciałam jej spróbować ;-)

Pojemność: 200 ml
Cena: 9,99 zł

Palmer's Cocoa Butter Formula with Vitamin E

Informacje od producenta:
Unikalna formuła na bazie masła kakaowego wzbogacona witaminą E o wyjątkowym działaniu nawilżającym i natłuszczającym, dzięki czemu skóra staje się miękka i gładka. Formuła balsamu stworzona do wyjątkowo wrażliwej skóry eliminuje objawy suchości, przywraca odpowiednią gładkość i miękkość zapobiegając podrażnieniom, zaczerwienieniom i rozstępom skóry. Idealny balsam po opalaniu, może być stosowany w okresie ciąży i laktacji.

Moje informacje:
Po pierwsze używam go od 4-5 dni, więc o jego działaniu za dużo powiedzieć nie mogę. Jednakże pachnie obłędnie czekoladą (nie jest to żaden nachalny zapach; jest raczej delikatny) i ZAPACH UTRZYMUJE SIĘ SPOKOJNIE DO 14 GODZIN :-)(na mojej skórze tak długo się utrzymuje). Niesamowite było to, kiedy posmarowałam się pierwszy raz przed snem, a na drugi dzień nadal czułam ten delikatny, przepyszny zapach. Jak do tej pory szybko się wchłaniał i nie pozostawiał tłustej warstwy oraz w miarę sensownie nawilżał. Coś więcej napiszę, jak już go zużyję. Jedno jest pewne: muszę zaopatrzyć się w balsam do ust tej firmy... Jeśli pachnie jak balsam do ciała to dla samego zapachu warto :-) I myślę, że w następnej kolejności zaopatrzę się w masła z słoiczkach na zimowe miesiące :-) - chyba, że zapach mi się znudzi ;-)

Pojemność: 250 ml
Cena: 17,99 zł

L'biotica BIOVAX Intensywnie regenerująca maseczka: keratyna+jedwab
Informacje od producenta:
Ta intensywnie regenerująca maseczka została opracowana przez specjalistów w celu zagwarantowania Twoim losom gruntownej odnowy zarówno na powierzchni, jak i w ich głębokich warstwach. Unikalna cecha maseczki to woskowa konsystencja oraz bogata w substancje odżywcze receptura. Naturalne składniki oraz brak substancji drażniących umożliwiających regenerację i ochronę włosów.
Maseczka Biovax zawiera Pro2Kera Silk - aktywny zespól naturalnych białek, który dzięki zestawieniu niskocząsteczkowych aminokwasów i wysokocząsteczkowych protein wykazuje szerokie spektrum działania zarówno na poziomie rdzenia, jak i na powierzchni włosa.
Aminokwasy jedwabiu (300 Da) wnikają do włókna włosa, wypełniając ubytki strukturalne w jego warstwach korowych. Wiążą wodę, utrwalając efekt głębokiego nawilżenia.
Proteiny jedwabne (50.000 Da) tworzą na powierzchni włosa delikatny biofilm, który utrzymuje wilgoć w jego wnętrzu oraz chroni go przed agresywnymi czynnikami środowiska zewnętrznego.
Keratyna(28.000 Da) uzupełnia niedobór naturalnych składników budulcowych osłonki włosa, plombując jej uszkodzone miejsca.
Ekstrakt z henny ułatwia aktywnym składnikom wnikanie do wnętrza włosa i jego cebulki.


Moje informacje:
Jestem przed pierwszym użyciem, więc nic nie powiem oprócz tego, że mam nadzieję, że dobrze będzie działać na moje włosy :)
W opakowaniu były jeszcze dwa produkty:
- próbka Witaminy A+E serum wzmacniające
- Termocap: czepek wspomagający regenerację włosów (jasnee ;-))

Pojemość: 250 ml
Cena: 18,00 zł 


Lirene: Peeling enzymatyczny: złuszczanie naskórka i oczyszczanie
Informacje od producenta:
Formuła peelingu oparta o aktywne działanie kwasów owocowych, skutecznie złuszcza obumarły naskórek oraz usuwa ze skóry wszelkie zanieczyszczenia. Aktywne cząsteczki zmniejszają również widoczność porów oraz pobudzają procesy odnowy komórkowej. Kremowa konsystencja peelingu jest niezwykle przyjemna i delikatna . Po zabiegu skóra jest wygładzona, pełna blasku i świezości.
Peeling enzymatyczny nie wymaga tarcia dlatego jest polecany do wszystkich typów cer. Nie wysusza i nie podrażnia skóry.

Moje informacje:
Brak, bo nie używałam. Kupiłam go z czystej ciekawości. Może Was to zszokować, zadziwić albo nie wiem co jeszcze, ale ja raczej peelingów nie używam, bo nie mam takiej potrzeby. Z moją cerą większych (mogłabym napisać, że żadnych) problemów nie mam i nie wymaga ona jakiejś szczególnej pielęgnacji :D Właściwie wystarczy zwykły krem Bambino na zimę, a na lato coś lekkiego nawilżającego i już.

Pojemność: 10 ml
Cena:2,59 zł 

Długi post wyszedł, a miało być szybko i krótko :D

Kicia

P.S. Dieta na 4+ (w skali 5 stopniowej, bo nie da się żyć idealnie, ale jestem blisko ideału), a wczorajszy trening uświadomił mi, że chyba czas zwiększyć obciążenia... A więc w poniedziałek będą nowe wartości obciążeń podane. Przydałoby się zaopatrzyć w jakieś małe obciążenia nowe, takie po 1 - 1,5 kg, żeby zwiększać stopniowo ciężar... Chyba dziś nie dam rady pobiegać, bo LEJE (nie pada, tylko LEJE) od wczesnego rana  i cały czas z taką samą mocą...

wtorek, 11 września 2012

Trening B po raz drugi

Niestety sprawdzają się moje najgorsze przypuszczenia: właściwie ZERO czasu dla siebie i od razu widać pustkę na blogu.
Oprócz tego, że mój blog wygląda na "opuszczony" to jeszcze mam masę zaległości w czytaniu Waszych blogów, a o pozostawieniu jakiegokolwiek komentarza zapomnieć mogę, bo jeśli znajdę 15 minut to wolę u siebie coś naskrobać, żeby moi czytelnicy wiedzieli, że nadal żyję i nadal pracuję nad swoją sylwetką.

Szybka i krótka notka o wczorajszym treningu: zgodnie z założeniami w tygodniach parzystych (właśnie zaczął się drugi tydzień mojego planu) schemat treningowy wygląda tak (BAB). W związku z tym wczoraj były przysiady bułgarskie i (MOJE ULUBIONE) Push press. O ile push press w poprzednim tygodniu sprawił mi problem to w tym tygodniu było całkiem fajnie. Poprawiłam technikę i bez większego problemu zrobiłam 2 serie po 15 powtórzeń z obciążeniem 17 kg. Już nie mogę doczekać się kolejnego tygodnia, bo wtedy zwiększę obciążenie.

Dietę staram się trzymać, chociaż wczoraj wypiłam kawę ze śmietanką i cukrem, a CUKIER JEST FUJ, BLEeeeee itd.  Niestety miałam zapotrzebowanie na wspomagacz w postaci kawy, a bez cukru nie przejdzie mi przez gardło. Możecie napisać, że powinnam zaopatrzyć się w słodzik. Problem w tym, że mogę wypić 1 kawę w miesiącu, a nic innego nie słodzę, więc... A otwarty słodzik też ma jakąś żywotność. ;-)
Obiecuję poprawę postawy i proszę o wyrozumiałość ;-)

Dziś przetestuję nowy dodatek do sałatki z brokułami: cieciorkę z puszki. Moja sałatka brokułowa z czerwoną fasolą z puszki była pyszna. A fasola i cieciorka zawierają sporo białka ;-)

Kicia

piątek, 7 września 2012

Polska - Czarnogóra tylko dla wybranych

Mój blog z założenia dotyczyć ma odchudzania i zdrowego trybu życia. Jednak dziś poruszyć muszę temat "biernego uprawiania sportu". 
Zapewne wszyscy już się domyślacie, że chodzi mi o transmisję meczu Reprezentacji naszego kraju w piłce nożnej: Polska - Czarnogóra. I podkreślę jeszcze, że to nie byle jaki mecz: To jest mecz o MISTRZOSTWA ŚWIATA, eliminacje - bo eliminację, ale dla mnie każdy mecz jest równie ważny.
Niestety nie uda mi się tego meczu zobaczyć, bo nie jest on transmitowany przez TVP. Podobno się to "nie opłacało", a nam ma się opłacać "płacenie abonamentu"? 
Ale może po kolei: Pani minister Mucha jeszcze nie tak dawno mówiła o tym, że chce "upowszechnić" sport. HELLOOOOOŁ... Oglądanie meczów w tv też jest swego rodzaju UPOWSZECHNIANIEM. Bo dzięki transmisjom zawodów sportowych w małych główkach rodzi się chęć bycia takim, jak ten piłkarz, biegacz, pływak itd. A kto może mieć większy wpływ na małych Polaków jak nie sam REPREZENTANT POLSKI właśnie? Bo kto z nas nie chciałby REPREZENTOWAĆ NASZEGO KRAJU? Kto nie chciałby nosić ORZEŁKA NA PIERSI i kto nie chciałby usłyszeć "MAZURKA DĄBROWSKIEGO" GRANEGO SPECJALNIE DLA NIEGO?
Nie rozumiem dlaczego nam - zwykłym, przeciętnym Polakom odbiera się szansę kibicowania i jednoczenia się z (jakby nie patrzył) DRUŻYNĄ NARODOWĄ? To są nasi reprezentanci, najlepsi wybrani z całego Narodu, więc chyba mamy prawo do zobaczenia jak grają?
Jestem oburzona i zniesmaczona. Dodatkowo czytając o zarobkach "gwiazd z TVP" nóż mi się w kieszeni otwiera, że oni za jeden (niekiedy durny) występ dostają po 20000 zł, a my - OBYWATELE nie możemy swobodnie kibicować NASZYM. 
Niech zmniejszą pensje (kto z Was zarabia 20000 za dzień pracy ręka w górę) - będzie na transmisje...
Z tego co udało mi się wyczytać w Internecie można zapłacić za oglądanie... 20 zł w sumie nie dużo, ale po pierwsze: dlaczego mam płacić za to, by móc się zjednoczyć z Narodem, a po drugie: nie każda platforma ma w ofercie ową transmisję. I tak: Platforma "n", Canal + oraz Cyfra + się wycofały ze sprzedaży transmisji ze względu na jakieś niejasności... I teraz pytanie: Ilu z Was zapłaciłoby za oglądanie meczu? A ilu z Was ma tą platformę, która meczu nie "puści"?

Zaraz zapewne ktoś napisze: idź sobie do jakiegoś pubu, bo zawsze znajdzie się taki, w którym mecz zobaczyć można!
No spoko, ale czy ja muszę wybierać się do "pubu", "clubu", czy gdzie tam bądź, żeby zobaczyć mecz? Czy ja zawsze muszę mieć nastrój na siedzenie w otoczeniu tysiąca mężczyzn pijących piwo? Czy nie mam prawa wyboru miejsca do zobaczenia tego spotkania? Czy nie mogę sobie z lampką wina i kotem na kolanach w zaciszu domowym kibicować naszym? Dlaczego zabrania mi się urządzenia strefy kibica we własnych czterech kątach z grupką znajomych i pizzą?

Nie rozumiem tego, podobnie jak nie rozumiem czemu nie ma ŻADNEJ transmisji z PARAOLIMPIADY? Czy sportowcy, którzy teraz walczą o medale dla NASZEGO KRAJU są gorsi od tych, którzy już wrócili do Polski z Igrzysk dla pełnosprawnych? Zobaczcie ile już medali podczas Paraolimpiady zdobyli NASI REPREZENTANCI (10. Polska 11 (5, 4, 2) - mam nadzieję, że aktualny wynik wkleiłam) - to są reprezentanci KAŻDEGO Z NAS i co? i nic. Jedna mała 15 sekundowa wzmianka w wiadomościach, albo i nie...
Od razu dodam, że nie jestem zwolenniczką ciągłych transmisji, ale przecież TVP ma swój sportowy kanał, czy tam nie mogliby pokazywać tylko tych dyscyplin, w których biorą udział Polacy? Przecież nie musimy oglądać wszystkiego, ale na Polaków walczących o medale chętnie bym zobaczyła.

Dałam upust swemu niezadowoleniu. Kto mnie popiera łapka w górę ;-)

A teraz (skoro już zaczęłam pisać) podzielę się z Wami wrażeniami po 3 treningu w tym tygodniu: po treningu A.
Znowu czułam jak moje mięśnie pracują, bicepsy się napompowały i tricepsy też popracowały. Te dwa treningi idealnie się uzupełniają (tak mi się wydaje po schemacie ABA). Wszystkie mięśnie równo pracują i ogólnie jest siła i pompa :D
Dla niewtajemniczonych dodam, że:
- wykroki robię z piłką lekarską (za tydzień obciążenie dojdzie większe - nie ma co szaleć na początku)
- MC (czyli martwy ciąg) z obciążeniem 21 kg
- wiosłowanie 6 kg
- pompki bez dodatkowego obciążenia
- brzuch do upadku mięśniowego (podoba mi się to określenie: do upadku mięśniowego :D).
Jest nieźle, będzie lepiej, a za 8 tygodni będzie MOC, SIŁA i POMPA :D i może kilka cm mniej? ;-)

Miłego wieczoru.
Kicia
 

czwartek, 6 września 2012

Trening B - dzień po :D

Muszę podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami po treningu B, który wykonywałam wczoraj.
W czasie treningu obawiałam się, że dziś nie będę w stanie "normalnie" chodzić. O ile wykroki bardzo lubię i większej krzywdy mi nie robią i nigdy nie robiły, to przysiad przedni nie jest moim ulubieńcem i zawsze (podkreślam ZAWSZE) mam po nim "zakwasy"... a w treningu był jeszcze przysiad bułgarski - "hardkor", ale całkiem fajnie się go robi (oczywiście okazało się w trakcie treningu). Wczoraj wieczorem kładąc się do łóżeczka naszykowałam sobie w zasięgu ręki Voltaren "na rano" (to mój sposób na zakwasy ;-)) W moim przypadku nasmarowanie "zakwaszonych" mięśni przynosi ulgę, ale nie niweluje całkowicie bólu. A zresztą ból po udanym treningu to sama przyjemność ;-) Znowu odeszłam od tematu :D: do sedna Ewcia, do sedna ;-)
Wstałam rano i mogłam od razu normalnie się przemieszczać. Normalnie tzn, że nie "utykałam" i nie chodziłam "jak na szczudłach". O dziwno moje nogi były w zaskakująco dobrej formie :-) Oczywiście ból odczuwałam, ale taki mega motywujący i bardzo przyjemny (zapewne aktywne osoby wiedzą o jakim uczuciu piszę ;-)) I dochodzimy do sedna: poranne przeciąganie :-) bo, kto z rana nie lubi się poprzeciagać?
I tu spotkało mnie zaskakujące uczucie:

Obrazek pochodzi z doz.pl
Znacie ten mięsień? Czułyście/czuliście go kiedyś? :D To mięsień najszerszy grzbietu i on właśnie mnie dziś bolał. Oj bolał, bolał i nadal boli ;-) i jeszcze triceps... oj było hardkorowo :D Naciskanie na klamkę przy drzwiach sprawiało, że cały triceps się napinał i naprawdę go czułam. Oczywiście już nie raz mięśnie pleców i triceps mnie bolały, ale już dawno nie bolało tak fajnie :D

Ogłaszam wszem i wobec, że trening B jest EXTRA :D. Pobudza mięśnie do pracy i z chęcią będę go wykonywała przez kolejne siedem tygodni (jutra nie liczę, bo będzie trening A)

A na koniec dodam, że dziś biegałam od 19:50 i było SUPER. Idealna temperatura, idealne bezwietrzne warunki, tylko radio nie chciało mi odbierać :D i musiałam zmienić stację... no i niestety to już nie było to samo co z Eską Rock. W 30 minut 3,61 km - to kolejny sukces. Jestem zadowolona z siebie bardzo. Cały czas udaje mi się biec bez przerwy przez 30 minut :-) Mam nadzieję, że niebawem nastąpi progres i w 30 minut uda mi się pokonać 4 km, ale pomału do celu :D

Miłego wieczoru, ja uciekam oglądać "Kuchenne Rewolucje" - w tym programie też bywa hardkorowo :D

Kicia



 


środa, 5 września 2012

Pierwszy Trening B za mną..

Dziś zgodnie z rozpiską zawartą w tym poście przypadł Trening B. Szczerze mówiąc trochę się go bałam, bo nigdy nie robiłam push press i przysiadów bułgarskich i zawsze w takiej sytuacji "czuję się niepewnie". Ostatecznie nie wiem jak dobrać obciążenie i nie wiem czy dam radę wykonać poprawnie wszystkie powtórzenia. No ale od czegoś trzeba zacząć. 
Dla leniwych, którym nie chce się zaglądać w w/w posta pokazuję zestaw ćwiczeń oraz obciążenia z jakimi walczyłam ;-):

TRENING B:
1. Push press 17 kg
2a. Przysiad przedni (moja nadwaga +1,5 kg)
2b. Przysiad bułgarski (j.w.)
3. Przenoszenie sztangielki w leżeniu 6 kg
4.brzuch - tutaj dowolnie, pulsacyjne do upadku mięśniowego.
Moje odczucia i spostrzeżenia (pierwszy raz coś takiego piszę na moim prywatnym i osobistym blogu :-)):
- Czas treningu (bez rozgrzewki i rozciągania) +/- 30 min 
- Push press robiłam pierwszy raz i jest to naprawdę dobre i intensywne ćwiczenie. Pod koniec 2 serii zastanawiałam się, czy nie przesadziłam z obciążeniem :-D, ale POMPA musi być i nie ma lipy :D
- Przysiad przedni jak przysiad przedni. Przez 2 tygodnie przysiady będę robiła z piłką lekarska, bo nie chcę dodawać za dużego obciążenia. Ostatecznie kolana muszą być zdrowe i bez kontuzji, by ćwiczyć już do końca życia ;-)
- Przysiad bułgarski jest naprawdę ciężki - sami spróbujcie i się przekonacie
- Przenoszenie sztangielki w leżeniu to na mm klatki piersiowej. Fajne ćwiczenie, już je kiedyś wykonywałam i bardzo je lubię. Nie wiem tylko, czy te 6 kg dla mnie to nie za mało. Dziś poszło "bez jakiegoś mega stękania i napinania", ale poczułam, że tam mięśnie pracują.
- Brzuch. Brzuch robiłam do upadku mięśniowego. Dwie serie i zrobiłam dwa różne ćwiczenia: spięcia oraz wznosy nóg w leżeniu (to chyba moje ulubione ćwiczenie na brzuch). Powtórzeń znacznie więcej jak 15 i było naprawdę fajnie.

Ogólne podsumowanie:
Nie spodziewałam się, że ten trening tak mi przypadnie do gustu. Bardzo fajnie mi się ćwiczyło i z radością podchodziłam do każdego ćwiczenia. Bo musicie zapamiętać jedno: ćwiczenia muszą sprawiać Wam radość. nie lubisz jakiegoś ćwiczenia to zmień je na inne, ale angażujące te same mięśnie i twój trening od razu stanie się przyjemnością ;-)

A oto mój kącik z obciążeniami:

Jak widać podłoga w okolicy uległa małemu zniszczeniu mimo, że staram się odkładać je zawsze na małe chodniczki ;-). Oczywiście to nie wszystkie moje obciążenia. Są to aktualnie używane ;-). Widać też kawałek piłki lekarskiej, ale nie widać wszystkiego ;D

A jak Wasze dzisiejsze treningi?

Kicia

wtorek, 4 września 2012

Będzie mnie mniej...

Tytuł mówi wszystko: będzie mnie mniej przede wszystkim tu - na blogu. Mam nadzieję, że również mniej mnie będzie i wagowo/objętościowo w realu.
W najbliższym okresie będę miała bardzo mało wolnego czasu takiego dla siebie i zdecydowanie wolę poświęcić go na relaks z moim partnerem niż na pisanie postów. Chyba rozumiecie dlaczego :)
Oczywiście na ćwiczenia czas będzie musiał się znaleźć i to też jest powód dla którego blog pójdzie troszkę "w odstawkę", bo zdecydowanie wolę pół godziny poświęcić na ćwiczenia niż 15 minut na bloga (bo tyle zwykle zajmuje mi tworzenie postu).
Moim minimum jest publikowanie jednego posta tygodniowo (postaram się, żeby to były dwa posty, ale nie obiecuję).
Mam nadzieję, że szybko będę mogła wrócić do "normalnego" trybu, do częstszego zaglądania na blogi i częstszego pisania.
Oczywiście plan dietetyczno - treningowy będzie realizowany.
Trzymajcie kciuki, żeby wszystko udało się poukładać.

Kicia

EDIT: Jest 19:56 i właśnie wróciłam z biegania :) Do tej pory, ani razu w tym roku nie biegło mi się TAK DOBRZE. Co prawda 3,51 km (dla kogo tylko, dla tego tylko :-))  w 32 minuty, ale dla mnie to kolejne osiągnięcie. Nie cofam się, daję radę z treningami i moje ciało również. Pomyślałam sobie, że nawet jeśli nie będę chudła to chociaż będę czuła się zdrowo i dobrze i ucieknę każdemu bandycie, albo dogonię każdego bandytę ;-)

Pełna szczęśliwości pokażę Wam moją leśną drogę którą biegam (zdjęcie jest sprzed dwóch lat. Nic się nie zmieniło tylko liście na drzewach są jeszcze zielone ;-))



niedziela, 2 września 2012

Nie ma lipy! - plan na kolejne 8 tygodni

Mimo, iż moje dotychczasowe starania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów nie poddaję się. Z pomocą jednej z moich czytelniczek ułożyłam plan na kolejne osiem tygodni. Oczywiście "wstępnie" przewidziany jest on na 8 tygodni jednak już dziś nie wykluczam wydłużenia jego trwania do 16 tygodni, a więc do końca roku. Wszystko zależeć będzie od moich postępów. Ale po kolei:

I. W kwestii siłowej stawiam na FBW czyli Full Body Workout (innymi słowy trening całego ciała). Będą to dwa treningi wykonywane naprzemiennie:
TRENING A:
1. Wykroki
2. Martwy ciąg
3. Wiosłowanie
4. Pompki na kolanach
5. Pompki odwrotne
6. Wznosy nóg w leżeniu

TRENING B:
1. Push press
2a. Przysiad przedni
2b. Przysiad bułgarski
3. Przenoszenie sztangielki w leżeniu
4.brzuch - tutaj dowolnie, pulsacyjne do upadku mięśniowego.

Z założenia trening siłowy będę wykonywała trzy razy w tygodniu, więc schemat będzie prezentował się następująco:
Tydzień I: A, B, A (i wszystkie nieparzyste tygodnie)
Tydzień II: B, A, B (tygodnie parzyste)... itd.

Co do liczby powtórzeń to schemat prezentuje się następująco:
Tydzień 1,2: 2serie  po 15 powtórzeń
Tydzień 3,4: 2 serie po 12 powtórzeń
Tydzień 5,6: 3 serie po 10 powtórzeń
Tydzień 7,8: 3 serie po 8 powtórzeń

Za każdym razem gdy maleje ilość powtórzeń planowane jest dołożenie ciężaru. Dlatego nie jestem pewna czy dam radę co dwa tygodnie zwiększać obciążenia. Jeśli nie, myślę, że ten plan, wstępnie przewidziany na osiem tygodni, odrobinę się wydłuży. Nie jestem w końcu jakimś robotem i muszę słuchać mojego ciała. 

II. Aeroby. Na najbliższe 8 tygodni przewiduję bieganie w ramach aerobów. Aktualnie udaje mi się biec przez 30 minut bez przerwy na marsz ;-), ale mam nadzieję, że z czasem uda mi się odrobinę wydłużyć te treningi. Planuję biegać dopóki temperatura będzie mi na to pozwalać ;). jeśli nie będę biegała mam jeszcze do wyboru rower stacjonarny, skakankę albo coś innego ;-). W końcu jest sporo możliwości.
Aeroby występować będą również 3 razy w tygodniu, w dni "nie treningowe", czyli kiedy nie będzie siłowego.

III. Dieta 
Ilość spożywanych kcal dziennie ustalona została na ok 1800 kcal, czyli tak jak było do tej pory. Zmieni się jednak rozkład b/t/w. Nie będę podawała szczegółów, ponieważ uważam, że każdy ma inne zapotrzebowanie. Zobaczymy jak teraz pójdzie.
IV. Relaks
W tygodniu zawsze 1 dzień przeznaczony będzie na tzw Active rest, lub zwyczajny Rest ;-) czyli leżenie z kotem na brzuchu i oddawanie się cudownemu " nic nie robieniu" przy dźwiękach mruczenia ;-)

Jutro z rana ważenie, mierzenie i sesja fotograficzna :D. Zobaczymy czy będzie jakaś zmiana za 8 tygodni.

A teraz czas na wieczorny relaks przy lampce melisie z gruszką i z ukochanymi postaciami przy sobie (piszę postaciami, bo mam na myśli mojego partnera i kot - kocicę Bubusię)


Relaksująca się kocica Bubusia :)

A jeszcze mam pytanko: macie jakieś sugestie odnośnie mojego planu? A może macie pomysł na jakieś śniadania bez mleka, ale żeby były szybkie i całkiem smaczne? Miałam w planach owsiankę na śniadania zajadać, ale mleko wypada z mojej diety ;)