Grudzień zawsze obdarowuje nas najdłuższymi wieczorami w roku. Czasami są mroźne i śnieżne, a czasami (jak ten dzisiejszy) bardziej przypominają wieczory jesienne.
Tak, czy inaczej na takie długie, "zimowe" wieczory, w czasie których można przeczytać książkę czy obejrzeć film siedząc pod ciepłym kocykiem, dobrze jest mieć coś dobrego i ciepłego do picia.
Odkryciem ostatnich tygodni są herbaty g'tea!
Oto moje "pyszne pyszności" :)
Tutaj chciałam napisać, że moją ulubioną jest... jednak nie potrafię się zdecydować. Lubię obie i nie da się ich porównać, a co za tym idzie, nie da się ocenić, która z nich jest lepsza.
W herbatach oprócz smaku urzekł mnie ich skład: jest całkowicie naturalny. Nie ma w nich żadnych aromatów (przez co - moim zdaniem - są delikatniejsze).
W jasnym opakowaniu mamy "Turkusową herbatę mleczną OOLONG", a w jej składzie: "chińska turkusowa herbata". Czarne opakowanie to z kolei "Francuska Riwiera", w której znajdziemy: "trawę cytrynową (65%), imbir (25%) oraz dziką różę (10%)".
A do tego opakowanie, które jest jak mała szufladka :).
Wszystko to sprawia, że cały rytuał związany z tymi herbatkami: od wysunięcia szufladek po ich wypicie jest czymś niesamowicie przyjemnym.
Co prawda cena może i nie zachęca do spróbowania: sprawdzałam w różnych sklepach i zakup tych herbat to koszt ok 10 zł za opakowanie, ale jeśli będziecie mieli okazję polecam serdecznie.
Ja na pewno sięgnę po inne rodzaje!
Nigdy nie słyszałam o turkusowych herbatach! :O
OdpowiedzUsuńJa tą herbatkę odkryłam przez przypadek i też przed jej zakupem nie słyszałam o tym, że istnieje odmiana herbaty zwana turkusową. Ale jeśli lubisz posmak mleka to zapewne Tobie posmakuje :)
Usuń