piątek, 10 maja 2013

Podsumowanie tygodnia

I. DIETA

Cały tydzień czysta micha ;). Jestem z siebie dumna. Oczywiście zawsze znajdzie się coś do poprawienia, ale z każdym tygodniem jest coraz lepiej (chodzi o kaloryczność posiłków, rozkład b/t/w itp.). Jako nałogowy lodeżerca najbardziej cieszy mnie to, że w te gorące dni udaje mi się powstrzymać przed zakupem tych pysznych bomb kalorycznych :D


II. TRENING
Wszystko, co zaplanowałam do tej pory, wykonałam zgodnie z planem: były 3 treningi siłowe oraz 2 marszobiegi. 
Pozostał mi jedynie zaplanowany na weekend marszobieg. Mam nadzieję, że uda mi się go wykonać, bo wyjeżdżam... a wiadomo jak to jest z treningami, jak nie jest się "u siebie". Mówisz "muszę pobiegać", a rodzina (moja rodzina): "bez przesady i tak nie schudniesz :D, lepiej posiedź i porozmawiajmy jeszcze bo rzadko się widzimy." Tak czy inaczej zabieram ze sobą "zestaw do biegania", czyli buty, spodenki (w których nadal wyglądam jak parówka) oraz stanik sportowy i koszulkę :)

III. Moje odczucia czyli ogólnie o mijającym tygodniu

Wydaje mi się, że w niektórych ćwiczeniach powinnam zwiększyć obciążenie i jednocześnie zmniejszyć liczbę powtórzeń.Widzę, że z dnia na dzień staję się silniejsza i cieszy mnie to.
Chciałam jeszcze zauważyć tutaj, że treningów nie trzeba zmieniać często. W sumie ten zestaw ćwiczeń siłowych z krótszymi i dłuższymi przerwami wykonuję od października i nadal widzę postęp.
Teraz chcę tym zestawem dojść do 42 kg w MC :D, a potem zobaczymy :D Myślę, że za 8 tygodni uda mi się osiągnąć zamierzony cel.

Największe problemy mam jeszcze z posiłkami (czy to się nigdy nie zmieni? Ileż razy już to pisałam...)

I na koniec mały kosmetyczno - sportowy "bonus":

Zapewne jak każda dziewczyna / kobieta używam antycellulitowych kosmetyków. I właśnie zakończyłam miesięczną kurację preparatem firmy Nivea - ujędrniającym żelem antycellulitowym:


 

Niby po  3 tygodniach stosowania "oznaki cellulitu są wyraźnie zmniejszone...". No niestety, u mnie takie coś nie miało miejsca. Moim zdaniem nic się nie zmieniło i moje nogi wyglądają dokładnie tak samo, jak w czasie kiedy używałam balsamu Palmer's, czyli cellulit jaki był taki jest :D

Teraz do testów wybrałam Ziaja reduktor cellulitu. Zobaczymy jak będzie po miesiącu stosowania:



Przepraszam za jakoś zdjęć, ale robiłam je w pośpiechu, bo przed wyjazdem chciałam jeszcze pozbyć się pustego opakowania po "Niveice" :D

Miłego i wesołego weekendu :)

Do usłyszenia / zobaczenia w poniedziałek :)

9 komentarzy:

  1. Gratulacje Ewa! Co do tego żelu z Nivei jest całkiem niezły jeśli chodzi o napinanie skóry. Znacznie lepsze jest serum z tej samej serii tyle, że szybko się zużywa, więc na kurację trzeba zakupić minimum 2 opakowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Na mnie Nivea nie podziałała. Może zakupie to serum, o którym piszesz, ale najpierw muszę wykorzystać to co mam, czyli Ziaja i Eveline ;)

      Usuń
  2. Ja ze swojej strony polecam globalny reduktor cellulitu Tołpy, jedyny specyfik, po którym miałam wrażenie, że jest faktycznie jakaś zmiana.


    Zapraszam też do siebie http://fitnessowisko.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za informacje o Tołpie, poczytam o nim i być może się na ten produkt skuszę, ale najpierw muszę wykorzystać co już kupiłam :)
      Oczywiście zajrzę ;)

      Usuń
  3. super ci idzie :) wiedziałam że dasz radę i wierzę w ciebie nadal ! trzymam dalej kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile masz wzrostu? (przepraszam, jesli przeoczyłam gdzieś tę informację)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam 165 cm wzrostu (oczywiście podczas mierzenia czasami "wychodzi" 167 innym razem 164 ;), więc przyjmuję, że mam 165 cm)

      Usuń