czwartek, 21 lutego 2013

Motywacja

Zaplanowałam na dziś post o zupełnie innej tematyce, jednak zmieniłam zdanie i napiszę dziś krótką notkę o motywacji :)

Po ostatnich tygodniach bez ćwiczeń, po pierwszych treningach po kontuzji zaczęłam się zastanawiać po co to wszystko? Skoro waga nie spada, cm też nie, to dlaczego znowu od początku mam się męczyć?
Formę, którą budowałam prawie rok straciłam w 1,5 miesiąca. W moim cudownym przypadku waga prawie nie spada (nie PRAWIE, tylko W OGÓLE nie spada!), chodzę od lekarza do lekarza i każdy zajęty jest tylko swoją działką i nie chce mu się spojrzeć na całokształt i mi pomóc. Ćwiczenia, liczenie kalorii i odmawianie sobie wszystkiego też może dobić. Bo co innego zjeść batonik, albo czipsy, a co innego zjeść pierś na parze z brokułami (oczywiście nie mówię o ciągłym zajadaniu się słodyczami itd, ale "od czasu do czasu")... Wiecie o co mi chodzi?

Wczoraj w desperacji poszukiwałam czegoś, co poprawi mi humor. Bo w moim przypadku nisko węglowodanowa dieta powoduje nastrój depresyjny. Padło na puszkę coli: tona cukru, milion kalorii ale zawsze po coli miałam skok endorfin i robiło mi się lepiej... I co się wczoraj stało? Dupa blada (przepraszam za wyrażenie). Posmakowałam sobie coli i może zrobiło mi się lepiej na 5 sekund. Oczekiwanych endorfin nie było, a po chwili pojawiło się uczucie beznadziejności.

I jak w takiej sytuacji znaleźć w sobie siłę do dalszej walki? Jak się zmotywować? Co zrobić, żeby się nie poddać?

Jednych motywują obrazki pięknych ciał, innych zdjęcia przed i po odchudzaniu, jeszcze innych patrzenie na swoje zdjęcie, które przedstawia jeszcze szczupłą wersję nas samych. Na mnie takie rzeczy kompletnie nie działają.
Dla mnie musi to być coś więcej niż fotka, na którą sobie popatrzę... Bo z reguły na tych fotkach są sylwetki nad którymi ktoś pracował całymi latami :D i mnie to kompletnie nie motywuje. Bo jak sobie pomyślę: "już za 5 lat tak będziesz wyglądała" to od razu tracę zapał :D

Ale wczoraj dzięki pewnej znajomej mi osobie przypomniałam sobie, że kiedyś byłam szczupła (nosiłam rozmiar 38 - 40, co dla mnie oznacza "szczupła" lub "normalna" i do tych rozmiarów dążę), bardziej energiczna i chyba milsza dla ludzi :D
Przypomniałam sobie, jak to było "za starych, dobrych czasów" i znowu chcę, żeby tak było!!!

Już dziś jestem po treningu i nie mam zamiaru odpuszczać. Na początek daję sobie pół roku. Jeśli w tym czasie mimo diety i ćwiczeń nic nie drgnie to chyba się poddam.

Nabrałam takiej ochoty na ćwiczenia, na pierś na parze i brokuły, że nawet nie możecie sobie tego wyobrazić :D

Mam nadzieję, że to mi nie minie. 

Na koniec tylko chciałam dodać, że każdego z nas mogą motywować inne rzeczy: zdjęcia, zakup nowej rzeczy, przyjaciele, znajomi, rodzina, lody raz w miesiącu :)

Na mnie jednak najbardziej działa taka "wewnętrzna motywacja", która pojawić się może pod wpływem różnych czynników :). Wczoraj doznałam "olśnienia" dzięki rozmowie. Poprzednio bardzo motywował mnie mega progres jaki zauważałam podczas każdego kolejnego treningu.

Nie ważne co nas napędza do działania, ważne, żeby napędzało nas skutecznie!




16 komentarzy:

  1. Nie poddawaj się! Powodzenia!Dasz radę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :)
      Zobaczymy co będzie za pół roku. Teraz mam półroczny plan na siebie. Jeśli to przyniesie rezultaty to nigdy nie przestanę ćwiczyć i zdrowo żyć!

      Usuń
  2. tak dobrze Cię rozumiem... ja mam tak samo;/ staram się naprawdę nie mam sobie nic do zarzucenia a waga stoi... albo co gorsza idzie w gore ;/ ale nie poddajemy się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie poddamy się! Nie ma takiej opcji.
      Szczerze mówiąc jestem tak pozytywnie nastawiona tym razem, że chyba już musi się udać :)
      U mnie z wagą było dokładnie tak samo, a potem powychodziło to i tamto...

      Usuń
  3. Najbardziej demotywuje brak efektów, zawsze sobie wtedy powtarzam, że skoro nie jestem chudsza to może przynajmniej zdrowsza:) Ważne też aby znaleźć swoją własną wewnętrzną motywację i się nie poddawać, cały czas o to walczę:)

    Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nic tak nie zniechęca jak brak efektów.
      No i zgadzam się, że najważniejsze znaleźć swój sposób motywowania i zachęcania.
      Również powodzenia życzę!

      Usuń
  4. Twoja historia przypomina mi moja.. ja sie nie poddalam. walcze o nowa siebie i odzyskanie formy sprzed urazu kolana :) dasz rade!

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz racje kochana ... w twoim przypadku można stracić jakąkolwiek nadzieję i jeszcze do tego lekarza mają to wszystko gdzieś.... ale najważniejsze to się nie poddawać i robić to co się robi!

    Trzymam kciuki za ciebie wiem że się nie poddasz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to się ciesze że jesteś razem z nami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobrze że masz dużą motywację! Razem na pewno damy radę.

    Właśnie- masz rację dla nas amatorow zbyt duża ilość ćwiczeń nie jest dobra bo można się zniechęcić i przetrenować

    OdpowiedzUsuń
  8. Możesz mi powiedziec jaki masz plan biegania tak żeby 30 minut biegać bez przerwy w czerwcu ? Chętnie bym biegala ale nie mam pojęcia jak sobie plan zrobić a nie chce od razu rzucać się na głeboką wode żeby sie nie zniechęcić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuje ci bardzo za ten plan na pewno z niego skorzystam :)

    Tak 4 dni biegania i 3 dni przerwy :) Super niebawem zacznę biegać. Ja też sobie nie wyobrażam ćwiczyć 7 dni w tygodniu bo można sobie nogi zmasakrować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz rację na początku najważniejszy jest umiar. trzeba słuchać własnego ciała i tego co ona nam komunikuje!Nie ma co się przetrenowywać.

    Myślę od kiedy zacząć biegać. Gdy to polubię to kupię sobie specjalne buty do biegania.

    OdpowiedzUsuń
  11. A no właśnie i teraz doszło do mnie to że nie mam kurtki. Ha ha ha !

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też sobie chcę kupić jakaś cienką kurtkę! Bo przecież wiadomo jak się biega to jest GORĄCO ! No i też tą kurtkę wykorzystam w górach bo jedziemy w sieprniu-wrzesniu wieć kurtka będzie potrzebna ;d

    OdpowiedzUsuń