Zaczynamy!
Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku. Przede wszystkim zdrowia i wytrwałości w realizacji postanowień Noworocznych!
Nowy Rok - nowe postanowienia, a może te same co zawsze? Nie ma to większego znaczenia, bo najważniejsze jest by te postanowienia w końcu zacząć realizować.
Jeśli chcesz schudnąć i poprawić swoją kondycję, albo chcesz zrobić tylko jedną z tych dwóch rzeczy to mam nadzieję, że mój blog Ci w tym pomoże.
Mimo, że prowadzę go już jakiś czas to w tym roku mam zamiar usystematyzować pewne zagadnienia w taki sposób, by blog sam w sobie stał się przejrzysty i przyjazny dla czytelnika.
Mam nadzieję, że uda mi się krok po kroku wprowadzić Was wszystkich w świat "zdrowego życia" i zarazić miłością do niego. Ale pamiętajcie, że to "zdrowe życie" to będzie mój punkt widzenia i moje zdanie. Bo dla jednych "zdrowe życie" to tylko unikanie alkoholu, a dla innych to wszystko, co "na życie" się składa: jedzenie, sport, relaks itd innymi słowy sposób postrzegania świata :)
Jeśli chcesz towarzyszyć mi podczas moich zmagań w dążeniu do zdrowia, lepszej sylwetki i super kondycji to zachęcam do regularnych odwiedzin :) Może dzięki moim wpisom sam pokochasz aktywność i zdrowe jedzenie :)
W pierwszym poście w 2013 roku poruszę dwie kwestie: postanowienie "W tym roku schudnę" oraz środki odchudzające (bardzo ogólnie).
"W tym roku schudnę" - takie postanowienie Noworoczne pada z ust blisko 85% społeczeństwa. Jednak jeśli sami nie jesteście przekonani do zmiany trybu życia nie ma sensu takiego postanowienia składać. Bo tak naprawdę wszystko siedzi w naszej głowie. I wszystko zależy od siły woli i przede wszystkim NASZEGO PODEJŚCIA I NASTAWIENIA. Bo gwarancją utraty wagi, a potem utrzymania jej na zadowalającym poziomie jest tylko i wyłącznie zmiana dotychczasowych przyzwyczajeń: odpowiednio zbilansowana dieta i aktywność fizyczna.
Z własnego doświadczenia wiem, że składanie takich "noworocznych obietnic" tylko dlatego, że inni tego od nas oczekują nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Dopóki czujecie się dobrze ze sobą, nie macie znaczącej nadwagi i nic Wam nie dolega zacznijcie się zwyczajnie ruszać, a bardzo szybko zauważycie jak Wasze ciało się zmienia. Bo ruch i zdrową dietę polecam każdemu bez względu na wagę :) I żadne postanowienie Noworoczne nie jest tu potrzebne.
Ale gdy macie nadwagę lub jesteście blisko przekroczenia tej granicy, lub przeszkadza Wam tusza albo macie jakieś problemy ze zdrowiem zastanówcie się i w zgodzie ze sobą podejmijcie decyzję. I nie musi być to od raz "odchudzam się, będę ćwiczyć codziennie itd". Możecie zaczynać małymi krokami: nie sięgnę po czekoladę albo zacznę gotować w domu obiady :). Bo do odchudzania trzeba podchodzić z głową. Jeśli wiesz, że nie wytrzymasz bez czekolady dłużej niż tydzień to postanów, że w ciągu tygodnia zjesz nie więcej niż ... (np 10 kostek) czekolady. Bo lepiej jest dawkować sobie przyjemności niż później objadać się nimi w niekontrolowany sposób.
Pamiętaj, że odchudzanie to nie tylko czas, w którym "gubisz" wagę (czy centymetry). Bo jak osiągniesz swój ideał nadal musisz zdrowo się odżywiać i ćwiczyć, by nie zaprzepaścić tego co do tej pory udało Ci się osiągnąć.
Mnie moja waga zaczęła przeszkadzać jakieś 3 - 4 lata temu. I nie był to Nowy Rok, tylko moment, w którym zobaczyłam się na zdjęciach w bikini... Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo jestem gruba i wówczas podjęłam decyzję o odchudzaniu. Przez ten czas miałam wzloty i upadki, ale się nie poddałam.
Niedawno okazało się, że nadmiar moich kilogramów to problem medyczny. Od połowy stycznia zmieni się rodzaj przyjmowanych przeze mnie leków i wówczas może nastąpi przełom. Bo jak do tej pory odchudzanie pod okiem dietetyka, zbilansowana dieta i intensywne ćwiczenia nie przyniosły efektów.
Dlatego ten Rok będzie przełomowy: w końcu trafiłam na lekarza, któremu na mnie zależy (w sensie zależy na moim zdrowiu :D) i mam nadzieję, że ten rodzaj leczenia, który mi zaproponował w połączeniu z dotychczasowymi treningami oraz zdrowym jedzeniem w końcu przyniesie efekt :)
To wszystko sprawiło, że czuję się znowu jak te kilka lat temu kiedy pełna zapału zabrałam się za odchudzanie pierwszy raz... z tą różnicą, że teraz czuję, że sukces jest blisko :)
Więc jeśli szukasz motywacji to popatrz na mnie: nie poddałam się mimo braku efektów. Na początku myślałam, że źle dobieram ćwiczenia czy też źle komponuję posiłki. Dojście do tego, że brak efektów jest problemem medycznym zajęło lekarzowi 1,5 roku. Dojście do tego, jakie leki powinnam przyjmować kolejny rok... Teraz już musi się udać :)
A teraz te cudowne "środki odchudzające". Postanowiłam coś o nich napisać, ponieważ od samego rana właściwie w każdym bloku reklamowym pojawiają się jakieś "wspomagacze". Oczywiście jest to idealny moment, bo przecież "taki ogrom społeczeństwa właśnie zaczyna się odchudzać".
Co nie co o takich produktach wiem, ponieważ sama po nie sięgałam (oczywiście od razu napiszę, że byłam głupia), więc mogę coś Wam podpowiedzieć.
Po pierwsze: jeśli nie masz żadnych problemów zdrowotnych żadne wspomagacze nie są Tobie potrzebne! Wystarczą Tobie: zbilansowana dieta i aktywność fizyczna, tak by pojawił się ujemny bilans kaloryczny (czyli w ogólnym rozrachunku więcej kalorii spaliliśmy niż pobraliśmy). Na początku wystarczy, by bilans był na poziomie -500 kcal. Jednak należy pamiętać, że dieta w której przyjmujemy 1500 kcal/dobę jest najniższym poziomem bezpiecznego odchudzania. Często diety poniżej 1500 kcal/dobę zalicza się już do głodówek. Wówczas może i tracimy na wadze, jednak spowalniamy również nasz metabolizm i w efekcie "jo-jo" jest tylko kwestią czasu, ponieważ organizm "przestawia się" w tryb oszczędny i w momencie, gdy wracamy do normalnego jedzenia każda nadprogramowa kaloria zamienia się w tłuszcz, bo nasze ciało "pamięta" o ciężkich czasach i myśli sobie, że za chwile znowu takie czasy nastaną.
Po drugie: jeśli masz problemy ze zdrowiem takie wspomagacze nie pomogą Ci, a mogą jedynie jeszcze bardziej zaszkodzić. Jeśli powodem nadwagi są jakieś zaburzenia np. hormonalne udaj się do lekarza i poproś o poradę i pomoc.
Co jest w takich wspomagaczach?
O ile udowodniono pewne pozytywne działanie kwasu linolowego na cellulit, a więc na tkankę tłuszczowa również, o tyle co do reszty składników mam ogromne wątpliwości.
Piję kawę (bez cukru) i nie chudnę, więc w jaki sposób kawa w pigułce ma mi pomóc?
Zanim więc sięgniecie po takie preparaty w aptece zastanówcie się, czy to pomoże, czy tylko uszczupli Wasz budżet. Bo gdyby ktoś wymyślił skuteczny preparat odchudzający to byłby najbogatszym człowiekiem na świecie, dostałby Nobla, a inne "firmy" produkujące cudowne wspomagacze dawno by upadły.
Zamiast wydawać naprawdę dużo pieniędzy na preparaty, które w rzeczywistości nie działają zainwestuj w karnet na siłownię, na zajęcia fitness albo na basen. Bo ruch w połączeniu ze zbilansowaną dietą daje gwarancję poprawy wyglądu i jakości życia, a te tabletki nie...
A ponad to, czy masz ochotę zatruwać się takim czymś?
Oddzielną grupą "wspomagaczy" są tzw. "spalacze tłuszczu". Nie będę się o nich rozpisywała. Czytając składy tych preparatów odnosi się wrażenie, że ktoś dodał tam całą "tablicę mendelejewa". Zwykłemu człowiekowi do szczęścia nie są one potrzebne. Kulturyści je stosują ponieważ wymaga się od nich zejścia do bardzo niskiego poziomu tłuszczu (by mogli wyeksponować mięśnie podczas zawodów). Jednak to nic dobrego. Skąd to wiem? Sama stosowałam kilka różnych preparatów (pod wpływem chwilowego załamania, braku efektów itd.). I jakie były rezultaty?
Stosując jeden preparat trochę schudłam, ale z innymi wiążą się tylko niemiłe doświadczenia:
- kołatanie serca,
- nadmierna potliwość (w czasie treningu to jakby wiadro wody się wylało),
- metaliczny posmak w ustac,
- trzęsące się ręce,
- brak reakcji źrenic na światło...
I to nie wszystko...
Czy ta lista Was zachęca? Bo gdybym sama mogła podjąć drugi raz decyzję o zakupie tych preparatów to wolałabym kupić kolejny gryf, matę do ćwiczeń lub dodatkowe obciążenia :) albo super buty ;)
Bo do odchudzania wystarczą tylko szczere chęci i mata do ćwiczeń oraz najtańsze tenisówki do treningów w domu (do biegania niezbędne są sensowne buty, ale takie można kupić za ok 100-150 zł).
Także jeśli chcesz zmienić swoje życie i sprawić by było zdrowe to pamiętaj, że teraz jest odpowiedni moment. Jeśli tylko jesteś przekonany, że chcesz ćwiczyć to zacznij już dziś i nie czekaj do jutra.
Wszystkim życzę powodzenia, a sobie bym w tym roku była lepszym człowiekiem :)
A z przyziemnych marzeń to chciałabym w tym roku wziąć udział w jakimś zorganizowanym biegu :) I nie ważne, które miejsce zajmę - ważne bym dała radę pokonać dystans :)
Będziecie trzymać za mnie kciuki? Bo ja za Was wszystkich i za Wasze marzenia trzymam!!!
Kicia
W pierwszym poście w 2013 roku poruszę dwie kwestie: postanowienie "W tym roku schudnę" oraz środki odchudzające (bardzo ogólnie).
"W tym roku schudnę" - takie postanowienie Noworoczne pada z ust blisko 85% społeczeństwa. Jednak jeśli sami nie jesteście przekonani do zmiany trybu życia nie ma sensu takiego postanowienia składać. Bo tak naprawdę wszystko siedzi w naszej głowie. I wszystko zależy od siły woli i przede wszystkim NASZEGO PODEJŚCIA I NASTAWIENIA. Bo gwarancją utraty wagi, a potem utrzymania jej na zadowalającym poziomie jest tylko i wyłącznie zmiana dotychczasowych przyzwyczajeń: odpowiednio zbilansowana dieta i aktywność fizyczna.
Z własnego doświadczenia wiem, że składanie takich "noworocznych obietnic" tylko dlatego, że inni tego od nas oczekują nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Dopóki czujecie się dobrze ze sobą, nie macie znaczącej nadwagi i nic Wam nie dolega zacznijcie się zwyczajnie ruszać, a bardzo szybko zauważycie jak Wasze ciało się zmienia. Bo ruch i zdrową dietę polecam każdemu bez względu na wagę :) I żadne postanowienie Noworoczne nie jest tu potrzebne.
Ale gdy macie nadwagę lub jesteście blisko przekroczenia tej granicy, lub przeszkadza Wam tusza albo macie jakieś problemy ze zdrowiem zastanówcie się i w zgodzie ze sobą podejmijcie decyzję. I nie musi być to od raz "odchudzam się, będę ćwiczyć codziennie itd". Możecie zaczynać małymi krokami: nie sięgnę po czekoladę albo zacznę gotować w domu obiady :). Bo do odchudzania trzeba podchodzić z głową. Jeśli wiesz, że nie wytrzymasz bez czekolady dłużej niż tydzień to postanów, że w ciągu tygodnia zjesz nie więcej niż ... (np 10 kostek) czekolady. Bo lepiej jest dawkować sobie przyjemności niż później objadać się nimi w niekontrolowany sposób.
Pamiętaj, że odchudzanie to nie tylko czas, w którym "gubisz" wagę (czy centymetry). Bo jak osiągniesz swój ideał nadal musisz zdrowo się odżywiać i ćwiczyć, by nie zaprzepaścić tego co do tej pory udało Ci się osiągnąć.
Mnie moja waga zaczęła przeszkadzać jakieś 3 - 4 lata temu. I nie był to Nowy Rok, tylko moment, w którym zobaczyłam się na zdjęciach w bikini... Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo jestem gruba i wówczas podjęłam decyzję o odchudzaniu. Przez ten czas miałam wzloty i upadki, ale się nie poddałam.
Niedawno okazało się, że nadmiar moich kilogramów to problem medyczny. Od połowy stycznia zmieni się rodzaj przyjmowanych przeze mnie leków i wówczas może nastąpi przełom. Bo jak do tej pory odchudzanie pod okiem dietetyka, zbilansowana dieta i intensywne ćwiczenia nie przyniosły efektów.
Dlatego ten Rok będzie przełomowy: w końcu trafiłam na lekarza, któremu na mnie zależy (w sensie zależy na moim zdrowiu :D) i mam nadzieję, że ten rodzaj leczenia, który mi zaproponował w połączeniu z dotychczasowymi treningami oraz zdrowym jedzeniem w końcu przyniesie efekt :)
To wszystko sprawiło, że czuję się znowu jak te kilka lat temu kiedy pełna zapału zabrałam się za odchudzanie pierwszy raz... z tą różnicą, że teraz czuję, że sukces jest blisko :)
Więc jeśli szukasz motywacji to popatrz na mnie: nie poddałam się mimo braku efektów. Na początku myślałam, że źle dobieram ćwiczenia czy też źle komponuję posiłki. Dojście do tego, że brak efektów jest problemem medycznym zajęło lekarzowi 1,5 roku. Dojście do tego, jakie leki powinnam przyjmować kolejny rok... Teraz już musi się udać :)
A teraz te cudowne "środki odchudzające". Postanowiłam coś o nich napisać, ponieważ od samego rana właściwie w każdym bloku reklamowym pojawiają się jakieś "wspomagacze". Oczywiście jest to idealny moment, bo przecież "taki ogrom społeczeństwa właśnie zaczyna się odchudzać".
Co nie co o takich produktach wiem, ponieważ sama po nie sięgałam (oczywiście od razu napiszę, że byłam głupia), więc mogę coś Wam podpowiedzieć.
Po pierwsze: jeśli nie masz żadnych problemów zdrowotnych żadne wspomagacze nie są Tobie potrzebne! Wystarczą Tobie: zbilansowana dieta i aktywność fizyczna, tak by pojawił się ujemny bilans kaloryczny (czyli w ogólnym rozrachunku więcej kalorii spaliliśmy niż pobraliśmy). Na początku wystarczy, by bilans był na poziomie -500 kcal. Jednak należy pamiętać, że dieta w której przyjmujemy 1500 kcal/dobę jest najniższym poziomem bezpiecznego odchudzania. Często diety poniżej 1500 kcal/dobę zalicza się już do głodówek. Wówczas może i tracimy na wadze, jednak spowalniamy również nasz metabolizm i w efekcie "jo-jo" jest tylko kwestią czasu, ponieważ organizm "przestawia się" w tryb oszczędny i w momencie, gdy wracamy do normalnego jedzenia każda nadprogramowa kaloria zamienia się w tłuszcz, bo nasze ciało "pamięta" o ciężkich czasach i myśli sobie, że za chwile znowu takie czasy nastaną.
Po drugie: jeśli masz problemy ze zdrowiem takie wspomagacze nie pomogą Ci, a mogą jedynie jeszcze bardziej zaszkodzić. Jeśli powodem nadwagi są jakieś zaburzenia np. hormonalne udaj się do lekarza i poproś o poradę i pomoc.
Co jest w takich wspomagaczach?
- Wyciąg z gorzkiej pomarańczy
- L-karnityna
- Kwas linolowy
- Kofeina
- Błonnik
- Wyciąg z zielonej hebraty
- Wyciąg z białej fasoli
O ile udowodniono pewne pozytywne działanie kwasu linolowego na cellulit, a więc na tkankę tłuszczowa również, o tyle co do reszty składników mam ogromne wątpliwości.
Piję kawę (bez cukru) i nie chudnę, więc w jaki sposób kawa w pigułce ma mi pomóc?
Zanim więc sięgniecie po takie preparaty w aptece zastanówcie się, czy to pomoże, czy tylko uszczupli Wasz budżet. Bo gdyby ktoś wymyślił skuteczny preparat odchudzający to byłby najbogatszym człowiekiem na świecie, dostałby Nobla, a inne "firmy" produkujące cudowne wspomagacze dawno by upadły.
Zamiast wydawać naprawdę dużo pieniędzy na preparaty, które w rzeczywistości nie działają zainwestuj w karnet na siłownię, na zajęcia fitness albo na basen. Bo ruch w połączeniu ze zbilansowaną dietą daje gwarancję poprawy wyglądu i jakości życia, a te tabletki nie...
A ponad to, czy masz ochotę zatruwać się takim czymś?
Oddzielną grupą "wspomagaczy" są tzw. "spalacze tłuszczu". Nie będę się o nich rozpisywała. Czytając składy tych preparatów odnosi się wrażenie, że ktoś dodał tam całą "tablicę mendelejewa". Zwykłemu człowiekowi do szczęścia nie są one potrzebne. Kulturyści je stosują ponieważ wymaga się od nich zejścia do bardzo niskiego poziomu tłuszczu (by mogli wyeksponować mięśnie podczas zawodów). Jednak to nic dobrego. Skąd to wiem? Sama stosowałam kilka różnych preparatów (pod wpływem chwilowego załamania, braku efektów itd.). I jakie były rezultaty?
Stosując jeden preparat trochę schudłam, ale z innymi wiążą się tylko niemiłe doświadczenia:
- kołatanie serca,
- nadmierna potliwość (w czasie treningu to jakby wiadro wody się wylało),
- metaliczny posmak w ustac,
- trzęsące się ręce,
- brak reakcji źrenic na światło...
I to nie wszystko...
Czy ta lista Was zachęca? Bo gdybym sama mogła podjąć drugi raz decyzję o zakupie tych preparatów to wolałabym kupić kolejny gryf, matę do ćwiczeń lub dodatkowe obciążenia :) albo super buty ;)
Bo do odchudzania wystarczą tylko szczere chęci i mata do ćwiczeń oraz najtańsze tenisówki do treningów w domu (do biegania niezbędne są sensowne buty, ale takie można kupić za ok 100-150 zł).
Także jeśli chcesz zmienić swoje życie i sprawić by było zdrowe to pamiętaj, że teraz jest odpowiedni moment. Jeśli tylko jesteś przekonany, że chcesz ćwiczyć to zacznij już dziś i nie czekaj do jutra.
Wszystkim życzę powodzenia, a sobie bym w tym roku była lepszym człowiekiem :)
A z przyziemnych marzeń to chciałabym w tym roku wziąć udział w jakimś zorganizowanym biegu :) I nie ważne, które miejsce zajmę - ważne bym dała radę pokonać dystans :)
Będziecie trzymać za mnie kciuki? Bo ja za Was wszystkich i za Wasze marzenia trzymam!!!
Kicia
Planuję schudnąć w nowym roku, ale będzie to tylko kilka kilogramów, które przytyłam na zimę. Również korzystając z Twoich porad mam nadzieję, że doprowadzę się do stanu, kiedy znów zacznę lubić moje ciało :)) Wszystkiego dobrego w nowym roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Trzymam kciuki za Ciebie :)
Usuńoczywiście, że będziemy trzymać kciuki i wspierać;*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa nie mam nadwagi, ale jakieś 2-3 i już będę ją mieć. Planuję zrzucić 15 kg do grudnia - do skończenia 18 lat. To będzie wielki sukces dla mnie. Ja za Ciebie trzymam kciuki - rok 2013 będzie dużo lepszy od poprzedniego, bo w to wierzę :)
OdpowiedzUsuńJa też wierzę w to, że w 2013 będzie lepiej niż było w 2012.
Usuń15 kg to dużo, ale myślę, że przy rozsądniej diecie to realna liczba :)
Trzymam za Ciebie kciuki i Powodzenia :)
Ja mam postanowienie na ten rok zrzucić 10 kg. Ale mam dużo chęci, motywacji i wsparcia od najbliższych :). Wierzę, ze mi się uda i za Cibie też trzymam kciuki :)!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńI za Ciebie również kciuki trzymam :)
ja sie wspomagam zieloną i czerwoną herbatą oraz owsianką raz na jakiś czas i to w zupełności wystarcza ;d nie chce jakiejś chemii brać.
OdpowiedzUsuńwidzę że będzie inaczej prowadzony blog :) fajnie! I na pewno kochana Twój blog pomoże wielu osobą.
jak u ciebie ? sylwester udany ?
Jasne, że będę trzymać kciuki - za Ciebie zawsze :D I żeby każdy z planów udało się osiągnąć :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDziękuje ci bardzo :))
OdpowiedzUsuńJa do czerwonej też się nie mogłam przekonać ale lepsza jest np czerwona z grejpfrutem albo z cytryną :)
No rozumiem rozumiem że nie masz czasu ;))
cieszę się że twoj sylwester był udany :)
Ostatnio postanowiłam wyrzucić wszelkie wspomagacze, bo robiły więcej złego niż dobrego.
OdpowiedzUsuńTakie samo jest moje zdanie, więc dobrze zrobiłaś :)
Usuńja bym chciała schudnąć 25 kg;) to mój wymarzony cel:) wierze ze mi się uda;)
OdpowiedzUsuńJa też bym chciała pozbyć się 25 kg nadwagi... Ale mam nadzieję, że chociaż uda mi się pozbyć połowy tego ciężaru, czyli 12 kg. Bo tempo 1 kg w 1 miesiąc jest rozsądne i osiągalne :)
UsuńTrzymam za Ciebie kciuki
Oj, ja mam dwustronną listę postanowień:) Zawsze sobie jakieś pisałam, ale w tym roku zaszalałam - spisałam niemalże scenariusz na cały ten rok. Chyba tego było mi trzeba...
OdpowiedzUsuńZajrzyjcie : http://hazajka.blogspot.com/
Ja mam tylko jedno postanowienie: starać się być lepszym człowiekiem :)
UsuńChyba każdy ma postanowienie, że w nowym roku straci kilka kilo zwłaszcza po świętach w których jak co roku szalejemy ze spożywaniem potraw.
OdpowiedzUsuńTu się zgadzam z Tobą. Bo jednak w Święta jest tak dużo jedzenia i każdy namawia do konsumpcji, "żeby się nie zmarnowało", więc po Świętach każdy czuje się grubszy :)
Usuńfantastyczny wpis; a kciuki trzymam za Ciebie cały czas
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
Usuń