Dokładnie rok temu pojawił się pierwszy wpis na moim blogu :) Miałam wtedy nadzieję, że w ciągu 365 dni uda mi się zgubić kilka kilogramów, poprawić sprawność i wydolność, ujędrnić ciało :)
Niestety nie wiedziałam wówczas, że w moim przypadku nie wystarczy odpowiednio zbilansowana dieta i ćwiczenia. (I tu proszę Was wszystkich, by nie oceniać pochopnie grubasów, bo nie każdy grubas objada się całymi dniami przed telewizorem...) Potrzebne są mi również leki. Jednak z odpowiednimi lekami trzeba "trafić", a moja zeszłoroczna przygoda z pewnym lekarzem i jego "przepisywaniem leków hurtem" (czyli wszystkim to samo itd.) dodała mi kilka kilogramów i kilka cm... Na szczęście dzięki ćwiczeniom i diecie nie stałam się wielkim hipciem. Jak później się okazało leki, które przyjmowałam przez ok 4-5 miesięcy nawet z chudzinki potrafią zrobić pulpecika... A według lekarza miały mi pomóc w utracie wagi... Tak właśnie działa Służba Zdrowia. Nie chcę tutaj uogólniać, ale większość lekarzy z którymi miałam styczność traktowała mnie jak żarłoka, nie zwracała uwagi na to, co mówię. Chyba tylko prywatne wizyty szybciej przyniosły by informacje o źródle problemu, ale kogo stać na to, by za każdą wizytę płacić minimum 100 zł, do tego koszty badań (które również tanie nie są) oraz zakup leków.
Ale nie będę smęcić :), bo dziś znowu zmieniam leki. Tym razem lekarz podszedł do sprawy poważnie. Musiałam zrobić badania (kilka "państwowo", ale oczywiście za część musiałam zapłacić) i od dziś waga ma zacząć spadać. Oczywiście pod warunkiem, że będę się zdrowo odżywiała i ćwiczyła, bo każdy wie, że samo z siebie nic się nie zrobi :)
Już nie mogę się doczekać kiedy znowu zacznę treningi i kiedy pojawią się pierwsze efekty.
Ale żeby nie było tak smutno to muszę Wam powiedzieć, że znacząco wzrosła moja siła. Wyraźnie poprawiła się kondycja i wydolność (chociaż pewnie przez kontuzję w ostatnim czasie odnotowałam spadki ;))
Rok temu nie byłam w stanie biegać przez 30 minut bez przerwy, a w ciągu sezonu biegowego to mi się udało.
Rok temu nie byłam w stanie zrobić wykroków z 10 kg dodatkowym obciążeniem (wykroki same w sobie były niezłym wyzwaniem), a tuż przed kontuzją robiłam spokojnie 4 serie po 10 powtórzeń z ekstra 10 kg :D
Rok temu nie byłam w stanie zrobić 1 pompki klasycznej (no może jedną z wielkim bólem bym trzasnęła), a pod koniec roku w serii robiłam 6-7 powtórzeń. Może nie schodziłam klatką do podłogi, ale gdzieś trzeba zacząć - inaczej progresu nie będzie.
I dodatkowym bonusem było "zbite" ciało. Wiadomo, że cellulit jest, ale ciało samo w sobie stało się jędrne, a nie galaretowate.
Ale żeby nie było tak smutno to muszę Wam powiedzieć, że znacząco wzrosła moja siła. Wyraźnie poprawiła się kondycja i wydolność (chociaż pewnie przez kontuzję w ostatnim czasie odnotowałam spadki ;))
Rok temu nie byłam w stanie biegać przez 30 minut bez przerwy, a w ciągu sezonu biegowego to mi się udało.
Rok temu nie byłam w stanie zrobić wykroków z 10 kg dodatkowym obciążeniem (wykroki same w sobie były niezłym wyzwaniem), a tuż przed kontuzją robiłam spokojnie 4 serie po 10 powtórzeń z ekstra 10 kg :D
Rok temu nie byłam w stanie zrobić 1 pompki klasycznej (no może jedną z wielkim bólem bym trzasnęła), a pod koniec roku w serii robiłam 6-7 powtórzeń. Może nie schodziłam klatką do podłogi, ale gdzieś trzeba zacząć - inaczej progresu nie będzie.
I dodatkowym bonusem było "zbite" ciało. Wiadomo, że cellulit jest, ale ciało samo w sobie stało się jędrne, a nie galaretowate.
I mimo, iż ubytku wagi nie było to nie uważam, że straciłam rok. Wręcz przeciwnie: bardzo dużo zyskałam i nie zamierzam przerywać treningów już nigdy :). Wiele się nauczyłam i to również jest bardzo ważne :)
Mam nadzieję, że ten dzień 15 stycznia 2013 to będzie przełom :). Pełna nadziei, energii oraz zapału patrzę w przyszłość i wierzę w to, że tym razem mi się uda i tego właśnie sobie życzę: by w przyszłym roku w dniu urodzin bloga pojawił się post przedstawiający moją przemianę :) Życzę sobie wytrwałości w dążeniu do celu i tego, bym zmotywowała jak najwięcej ludzi :)
A teraz kilka informacji statystycznych i innych:
- pierwszy post: 15.01.2012
- pierwszy komentarz: Mary
- pierwszy obserwator: Mary
- liczba obserwatorów dziś: 107 (bardzo WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ)
- liczba opublikowanych postów: 160
- liczba opublikowanych komentarzy: 1495
- liczba wyświetleń strony: 37 541
I na sam koniec pragnę podziękować WSZYSTKIM moim czytelnikom (zarówno tym stałym, jak i "wpadającym" na chwilę). Dzięki Wam wierzę, że to co robię może motywować. Dzięki Wam mogę poszerzać swoją wiedzę i wymieniać poglądy :)
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy prowadzenia blogu. Blog bardzo fajny, pisz dalej. Powodzenia
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba. Mam zamiar prowadzić go dalej i ulepszać i upiększać i sprawiać, by był bardziej atrakcyjny dla Czytelników :)
zaprosiłam Cię do zabawy na moim blogu!
OdpowiedzUsuńzapraszam!
Fit
______________________________
www.fashionbyfit.blogspot.com
Dziękuję za zaproszenie. Postaram się odpowiedzieć :)
UsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńKochana najlepszego na prawdę :)
OdpowiedzUsuńTyle tych dni ! Nie porzucaj bloga nigdy bo jesteś dla nas motywacją !
Aha no tak przecież to jasne że to twoje dziecko :) szkoda że nie poznałam cię rok wcześniej tylko dopiero teraz ale w sumie może to i lepiej bo wtedy myślałam tak żeby jeść jak najmniej, nie miałam siły na nic o ćwiczeniach nawet nie myślałam !
OdpowiedzUsuńNie martw się jeszcze trochę i będziesz ćwiczyć.
No jasne że wytrwam! ja już widzę efekty ale mierzę się dopiero w sobotę.
Mój plan teraz stoi pod znakiem zapytania bo mój chce żebym z nim i jego kolegą i dziewczyną pojechała na dyskotekę a wcale mi się nie chce bo tego kolegi nie lubię a dziewczyny nawet nie znam. Do tego zaburzy to moje plany bo nie zmierzę się ani nie poćwiczę w sobotę bo u mojego to nie ma warunków .. no cholera. Z drugiej strony nie chce być aspołeczna ...;/
gratulacje, oby tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńMam taką nadzieję.
OdpowiedzUsuńKochana trzymam mocno kciuk za to żeby te leki teraz ci pomogły a nie tylko dowalały ci że tak powiem do pieca.
Wiem ale odpoczynek chciałam sobie zrobić w niedzielę !
Ale on właśnie chce z nim jechać a raczej z nimi bo to ten kolega dał ten pomysł. Mój M dyskotek nie lubi ale jak Kuba coś powie to od razu leci ze mną to ostatnio na imprezie tak marudził że głowa mała ... ;/
brawo kochana :) już od dawna martwiłaś się źle dobranymi lekami także trzymam kciuki żeby nowe były dobre :)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuńtak a z jakim wiekiem bo on ma już prawie 24 lata !
OdpowiedzUsuńNa pewno się zacznie spalanie i będzie tylko lepiej :)
Wiesz w sumie to on już jest taki dojrzały ale jeśli chodzi o tego kolegę to koniec świata ..
OdpowiedzUsuńPiękne podsumowanie! Warto poświęcić chwilę na blog, prawda? Ja swój założyłam niedawno i nawet nie marzę o takim sukcesie - on ma mnie motywować i tyle:)
OdpowiedzUsuńSukces sam przyjdzie. Trzeba tylko trochę czasu i cierpliwości. Ja też nigdy nie myślałam, że będę miała ponad 100 osób, które regularnie czytają moje "wypociny" :)
UsuńPowodzenia w dalszych sukcesach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńto było okropne, ale jak wywietrzyłam to dało się wytrzymać :)
OdpowiedzUsuńja zawsze w trakcie uchylam ale dzisiaj to było nie do zniesienia na prawdę ! już więcej tak nie napalę w piecu
OdpowiedzUsuńświetne statystki;) Gratulacje;)
OdpowiedzUsuńTaka rocznica mnie wczoraj ominęła O.o
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym blogowaniu, odgonieniu tych zdrowotnych peszków, podwójnej energii do dalszego działania i kolejnego roku ;)
Dziękuję bardzo :*
Usuń