Wczorajszy atak endorfin już troszkę ustąpił - pewnie dlatego, że pogoda się "zepsuła" (u mnie dziś było naprawdę średnio: mżawka, mgła, ale temperatura całkiem przyjemna).
Kolejny dzień zaliczam do udanych: żadnych odstępstw jedzeniowych i plan treningowy wykonany w 100%.
A oto jeden z moich posiłków:
Na talerzach: jajko, wasa, pomidor i...... rzeżucha :-) (proteiny, węglowodany, trochę tłuszczu i witaminy :-))
I tu właśnie chciałabym Wam przedstawić moją plantację:
Jak widać dopiero rzeżuszka została zasiana :-), ale za kilka dni będzie gotowa do jedzenia :-) mniam, mniam - pyszny dodatek zwłaszcza do kanapek :-)
Jeśli nie jedliście jeszcze rzeżuchy to radzę spróbować, bo naprawdę warto tu kilka cennych informacji :-)
XOXO
Kicia
rzeżucha, jutro zrobie, pyszota, uwielbiam takie lekkie śniadanka
OdpowiedzUsuńha, ja mam od 2 dni zasianą rzeżuchę ale jeszcze oczywiście nie ma pędów. Będzie co kłaść na skibeczki ;)
OdpowiedzUsuńWasa bardzo niszczy szkliwo...
OdpowiedzUsuńMoże jak dużo się zjada. U mnie jest to jedna (w porywach dwie) kromki dziennie, ale zwrócę na to uwagę.
UsuńTo nie jest jakaś moja fanaberia wyssana z palca - żeby nie było, że się czepiam ;) To informacja od dietetyka, cenionego w Krakowie :)
UsuńNie twierdzę, że to jakaś fanaberia. Uważam, że jedna kromka dziennie mi nie zaszkodzi :-) A poza tym to nie jest mój stały posiłek w ciągu dnia. Bywają też dni bez Wasy ;-) Ale oczywiście dziękuję za poradę, bo każda rada jest cenna :-)
Usuń